czwartek, 26 lutego 2009

Po co ja tu przyjechałem?

Ojciec dr John Baptista Bashobora diecezjalny koordynator Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w diecezji Mbarara, w płd-zach Ugandzie, podczas konferencji 22.11.08 r., w parafii oo. Dominikanów na Służewie (Warszawa) wspomniał o swoim doświadczeniu podczas pobytu w Medziugorju. Swoje świadectwo poprzedził przemówieniem o umacnianiu w wierze, która bez działania jest martwa, oraz cytatami z Pisma Świętego. Poniżej przedstawiamy wypowiedź o. Johna Bashobory dotyczącą jego pielgrzymki do Medziugorja:

Pojechałem do Medziugorja. Zastanawiałem się, po co mam tam jechać. My księża to naprawdę czasami jesteśmy trudni, ciężcy, trudno nam zaakceptować pewne rzeczy. Aby wyglądało to jeszcze gorzej, wyjechałem z osobami ze Stanów Zjednoczonych, których nie znałem, a którzy przysłali mi list-zaproszenie. Pytali mnie, czy mogę z nimi jako ich opiekun pojechać do Bośni, do Medziugorja? A ja pytałem sam siebie: „Czy chcą mnie tam zabić, po co oni do mnie dzwonią?”. Gdyby to chodziło o Fatimę, czy o Lourdes to nie byłoby problemu. Zastanowiłem się i powiedziałem: „Pozwólcie, że pomodlę się, aby to rozeznać”. Poprosiłem o tydzień do namysłu.

Poszedłem do mojego biskupa i zapytałem: „Mam zaproszenie do Medziugorja, czy powinienem jechać?”. Biskup powiedział: „Ja tam byłem! To cię przecież nie zabije, jedź!”. Ale nadal się zastanawiałem i pytałem sam siebie, dlaczego jestem wezwany, aby jechać do Medziugorja?

Pojechałem i był to naprawdę straszny dzień. Przed wyjazdem mówili mi, że w Medziugorju księża mają pierwszeństwo, aby dostać się na objawienia do widzących. A teraz tu mi mówią: „Dzisiaj księża nie mają pierwszeństwa, dzisiaj jest dzień dla sierot”. A więc cóż, pozostałem przy murze. I pytałem sam siebie: „Po co ja tu przyjechałem?”. Ale Jezus chciał mi dać jedną lekcję: „Jesteś nauczycielem, sprawiasz, że lud czeka na ciebie często, a teraz ty sam musisz zrozumieć, jak oni się czują, kiedy czekają na ciebie”. Teraz wiem, naprawdę wiem, co czujecie, kiedy się spóźniam.

Przyszła jedna wizjonerka… przeprowadzili ją przez tłum ludzi. Patrzę, patrzę, patrzę i nic. I naglę słyszę (nawet sobie nie wyobrażacie, jak mocno czasami Bóg do nas mówi): „Kocham moich księży, módlcie się za nich, a oni będą was błogosławić”.
(…) Ta kobieta powiedziała, że jutro się z nią spotkamy. No, więc wstaliśmy o drugiej w nocy, żeby pojechać do jej domu. Oczywiście ona wtedy spała, a my czekaliśmy tylko po to, aby o ósmej rano ją zobaczyć. Przyszła, a ja pytam siebie (stałem daleko od niej, zastanawiałem się): „Maryjo, po co mnie tutaj wezwałaś?”. Widząca zaczyna coś mówić, a Ja mruczę: „Nie widzę tutaj Najświętszej Maryi Panny, nie pokazała mi żadnego znaku, nic”. Pomyślałem sobie, że pozostanę w ciszy. Przyszło mi na myśl, że gdyby Maryja naprawdę chciała, abym tutaj był, to na wszelki wypadek odmówię różaniec. I modlę się, modlę… „Mamo, dlaczego mnie tu wezwałaś?, Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą”. Kiedy zacząłem się tak modlić… myślę, że po prostu przysnąłem.
 Czuję, że ktoś trąca mnie w ramię. „Ojcze, wizjonerka chce się z Tobą zobaczyć!”. „Ze mną?”. „Tak, chcą, żebyś wszedł tam na górę”. Sądziłem, że ten ktoś wybrał nie tę osobę, że nie chodzi o mnie. „Tak, tak ciebie – powtarza”. Spośród tysięcy ludzi zawołano akurat mnie, abym przyszedł i pobłogosławił zebranych. Rozpocząłem błogosławieństwo i wiecie, co się dzieje kiedy my błogosławimy lud? Ludzie zaczęli padać. Chaos. Kompletny chaos. Słyszałem, że biskup tego miejsca nie lubi tego typu rzeczy, jak spoczynek w Duchu Świętym. A wiec wszystko to zdarzyło się tak szybko. Powiedziałem: „Maryjo, dlaczego mnie tutaj wezwałaś?”. I usłyszałem słowo....

A więc Błogosławiona Maryja Dziewica, wskazała z powrotem na mnie jako na część ciała Chrystusa. Aby być nowonarodzonym w mocy Ducha Świętego. W tamtym czasie, kiedy byłem przekonany o tym, znowu przez tłum pięćdziesięciu tysięcy ludzi, byłem wezwany – ksiądz John Baptista Bashobora z Ugandy: „Ty będziesz tym, który będzie prowadził ludzi podczas odprawiania drogi krzyżowej”. Kiedy rozpoczęliśmy drogę krzyżową kalecy byli uzdrawiani, inni doznawali różnych uzdrowień i naprawdę wiele się zdarzyło.
Maryja, Matka Jezusa mówiła. I widziałem tak wiele cudów, wiele… nawet nikogo nie dotknąłem… Nikogo nie musisz dotykać, Twoja wiara cię zbawi, wiara… wiara w Jezusa Chrystusa. Amen.

Więc czego się nauczyłem? Różaniec. Czym jest? Jest sercem człowieka odpowiadającego Bogu. Nikt mnie tego nie nauczył. Ja to po prostu zobaczyłem. Widziałem tysiące, tysiące ludzi trzymających różaniec i modlących się… Czym jest różaniec? Tak naprawdę to było dla Maryi najważniejsze. To jest to, o czym Ona mówi. To jest doświadczenie Maryi z Bogiem. Było nam to dane w mocy Ducha Świętego, przez nauczanie Słowa. I za każdym razem, kiedy modlisz się różańcem, pamiętaj, jesteś człowiekiem, który został dotknięty przez Boga w mocy Ducha Świętego, aby odpowiedzieć na Jego miłość. I kiedy przyjmujesz tę miłość, kiedy przyjmujesz, nie odrzucasz jej, stajesz się błogosławioną osobą, stajesz się błogosławieństwem dla innych.

Druga rzecz to miałem słowo. Wiecie, gdy patrzycie na Tabernakulum czyli na Jezusa obecnego w Eucharystii. Spójrzcie na obraz Bożego Miłosierdzia. To właśnie On jest ukryty w Tabernakulum. Podobnie jest ukryty w wizerunku Jezusa Miłosiernego. Jan dał świadectwo. Gdy Jezus był na krzyżu, żołnierz przebił
Mu bok i wytrysnęła krew, znak życia. A także woda, znak Ducha Świętego. Duch Święty łączy cię z Jezusem. I Pismo Święte mówi, że ci, którzy są połączeni z Jezusem, nie są przeklęci ale mają życie. I ich życie jest mocne, duchowe. Eucharystia, różaniec i Pismo Święte. Nie tylko to. Musicie wyznać swoje grzechy, nie tylko to – musicie pościć. Post dotyczący jedzenia, tak, ale także oczu. Jest bardzo łatwo pościć bez jedzenia. Często jest trudno rezygnować z oglądania, przyglądania się czemuś, szczególnie, jeśli chodzi o pornografię. Moi bracia i siostry, co widzicie najczęściej w swoich komputerach? Nagich mężczyzn, nagie kobiety. Co jest w telewizji? Co widzicie, kiedy ludzie przechodzą przez ulicę? Idzie mężczyzna, widzicie te dziewczyny, które przechodzą obok. Widzicie te telewizory. Bóg tak naprawdę ubiera nas ponownie. Daje nam moc, aby chodzić jako synowie i córki Boga. I Bóg chce dokonać dziś cudu w naszym życiu. Więc czym są te rzeczy, które powstrzymują was przed doświadczeniem Bożej miłości? Grzechem.

Czym zajmuje się twój ojciec w domu? Czy on jest tym, który przynosi tobie Boga? Kiedy przychodzi do domu pijany, kiedy kłóci się z twoją matką. A co z twoją matką? Kłóci się z twoim ojcem. Jak się czujesz? Jak czują się dzieci? (…) Tak naprawdę dotyczy to całego narodu, a później narodu po narodzie. Demonowi bardzo się to podoba. Więc, drodzy chrześcijanie, nie wszyscy rozumieją kim jest Bóg.

(…) Mamy łaskę, podtrzymujmy ją. Będziecie widzieli duże zmiany w waszych rodzinach, módlcie się! O John mówił o tym, czego uczy nas Matka Boża, a potem przeszedł do dalszej części programu swojej konferencji. Opowiedział także, krótką historię swojego życia, udowadniając, że Bóg ma plan pokoju, a nie zguby wobec każdego człowieka. W wieku dwóch lat stracił swego biologicznego ojca. Jako młody chłopiec mieszkał u swojej ciotki, która podawała się za jego matkę. Wszyscy dookoła ukrywali przed nim tę prawdę. Nikt nie chciał mu powiedzieć gdzie jest i kim jest jego matka. Już w młodości John postanowił
zostać księdzem. W dniu, w którym o. John Bashobora przyjmował święcenia kapłańskie, pewien ksiądz powiedział mu: „Kobieta, z którą mieszkałeś, nie jest twoją matką”. Powiedziano mu: „Masz matkę, a twój ojciec zmarł, kiedy miałeś dwa lata”. Wówczas to o. John poznał prawdę o dramacie swojego życia. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę z tego, dlaczego był traktowany w taki, a nie w inny sposób. W dniu święceń, po całej ceremonii, ludzie przychodzili do niego, aby składać mu życzenia i dawać prezenty. Kobieta, z którą mieszkał czyli ciotka, a która podawała się za jego matkę, przyszła jako ostatnia, aby złożyć mu życzenia. Uklękła przed nim i nieśmiało powiedziała: „Teraz jesteś księdzem. Jest coś, co chcę ci powiedzieć teraz, kiedy zostałeś wyświęcony. Bóg powiedział do mojego serca, aby powiedzieć ci prawdę
o tym, jak i dlaczego cię tak traktowałam. Próbowałam cię zabić. Podawałam ci truciznę i nie udało mi się”.

O. John przypomniał sobie tę sytuację: „Kiedy wyjechałem na wakacje, ta kobieta dała mi pojemnik, który był wypełniony trucizną. Kiedy zrobiłem znak krzyża, ten pojemnik rozleciał się w małe kawałki”. Ciocia jego oświadczyła: „Próbowałam cię zabić, ale ten Bóg, który sprawił, że jesteś księdzem, bardzo cię kocha i uwolnił cię. I chcę cię prosić, abyś mi przebaczył”. O. John półżartem powiedział, że musiał jej przebaczyć. To było łatwe, próbowała mnie zabić, ale nie zabiła mnie, więc było łatwo jej przebaczyć. Ale kto sprawił, że to było łatwe? Bóg, bo ma plany wobec ciebie i wobec mnie. A Jezus powiedział: „Ufaj Bogu, mojemu Ojcu, niech Twoje serce się nie trwoży, w jakiejkolwiek znajdziesz się sytuacji. Ja jestem Twoim Bogiem. Ufaj mi”. I zaraz potem ta kobieta powiedziała: „Proszę księdza, muszę coś jeszcze dodać”. Zapytałem: co takiego? A ona: „Kiedy byłeś młody, kiedy miałeś 2 lata, bardzo dobrze rozwijał się biznes twojego ojca. Twój dziadek bardzo go kochał. I był lepszy niż mój mąż. Zdecydowałam, że go zabiję. Otrułam twojego ojca i zmarł”.
O. John, mimo olbrzymiego bólu, jakiego doświadczył w tamtym momencie, przebaczył jej. Powiedziałem jej: „Zabiłaś mojego ojca – przebaczam ci”. Czekał na mnie tort, byli ludzie którzy przygotowali śpiewy dla mnie…. Bóg przyszedł i mocno dotknął mnie poprzez to wydarzenie. On naprawdę mnie zapytał: „Czy Ty chcesz przebaczyć tej kobiecie?”. I tak naprawdę było to wejście w sekret Bożego Królestwa. Wiele osób cierpi na różne choroby, ponieważ nie chcą przebaczyć. Przebaczajcie wszystkim, tak jak Jezus, który powiedział: „Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią”. Amen.
.


"Echo Maryi Królowej Pokoju"