czwartek, 12 lutego 2009

Świadectwo Teresy


Świadectwo Teresy. Pielgrzymka do Medjugorie jest niewątpliwie .... ogromną łaską dla osoby, która weźmie w niej udział. Ufam, że Matka Boża każde dziecko, które chce obdarzyć swoim pokojem zaprosi indywidualnie. Tak było w moim przypadku ( poznałam też wiele osób, które miały podobne spostrzeżenia)Pierwsza moja pielgrzymka miała miejsce w lipcu 2001roku czyli krótko po obchodach dwudziestej rocznicy objawień.W sierpniu 2000 roku brałam udział w pieszej pielgrzymce do Częstochowy. Na jednym z etapów w czasie przerwy na odpoczynek, jedna z uczestniczek nawiązała ze mną rozmowę. Głównym tematem były pielgrzymki do Sanktuariów Maryjnych. Po ustaleniu gdzie byłyśmy a gdzie jeszcze powinnyśmy dotrzeć, z ust mojej rozmówczyni padło pytanie: co sądzę o Medjugorie? Odpowiedziałam: może kiedyś się wybiorę. Tak naprawdę to chciałam uciąc rozmowę gdyż w tym momencie nie posiadałam wiedzy na ten temat. Wiedziałam tylko tyle: były jakieś objawienia , których Kościół jeszcze nie potwierdził. Pielgrzymka się skończyła, nawet zanotowałam sobie nr telefonu do Pani Małgosi ( tak miała na imię) ale jakoś czas leciał a ja miałam świadomość , że dzieli nas 70 km i to chyba nie jest dobry pomysł na koleżankę. W moim życiu następowały kolejne zakręty: w pracy totalna klapa, pieniędzy już nie wystarczało na bieżące opłaty i najlepiej co w tym momencie nam wychodziło to kłótnie małżeńskie. Próbowaliśmy ustalić kto jest odpowiedzialny za ten stan rzeczy i nie udało nam się porozumieć. Zaczął się potęgować mój strach i niepokój o naszą przyszłość. Nie widziałam żadnego sensownego rozwiązania. Kiedy życie nie dostarczało mi radości tylko sama gorycz, odkryłam guza piersi o wymiarze 56 mm. Byłam tak zmęczona i rozczarowana życiem więc wydawało mi się , że to może jest dobre rozwiązanie moich problemów. Postaram się dobrze przygotować do śmierci i uwolnię się od tej życiowej bezsilności. O mojej chorobie opowiedziałam tylko dziewiętnastoletniej córce . Nie chciałam niepokoić rodziców ani wyczerpanego psychicznie męża.Właśnie w chwili kiedy tak po ludzku wszystko straciło sens-zadzwoniła moja komórka i odezwała się Pani Małgosia: u nas w parafii organizuje pielgrzymkę do Medjugorje i pomyślałam, że mogłybyśmy pojechać tam razem. Byłam zaskoczona i zapytałam : skąd pani ma nr mojego telefonu kom? Usłyszałam wyjaśnienie : znałam imię i wiedziałam, że O. Franciszkanie z Góry Św. Anny kontaktowali się z panią w sprawie organizowania pieszej pielgrzymki więc zadzwoniłam do nich . Tam się okazało, że tym numerem przypuszczalnie dysponuje O. Emilian , który aktualnie jest na studiach w Lublinie. Poprosiłam o namiary na Ojca i przy kolejnej próbie udało mi się ustalić numer telefonu. Byłam wzruszona i czułam ,że zaczyna się w moim życiu dziać coś nieprzypadkowego. Nieśmiało zapytałam o cenę (miałam świadomośc, że na ten czas nie dysponuje wolną złotówką) kolejne zaskoczenie padła cena i równocześnie zapewnienie, że ja to zapłacę a pani mi odda w dniu wyjazdu. W takich okolicznościach nie miałam argumentu aby odmówić. Skoro kobieta, która zna tylko moje imię i nr telefonu kredytuje moją pielgrzymkę, to na pewno stoi za tym Opatrzność Boża. Uznałam, że pojadę i spróbuję się w tym czasie przygotować się do znoszenia skutków choroby. Uznałam, że skoro ten guz tyle czasu rósł sobie bez większych dolegliwości to jeszcze poczekam 2 miesiące z zabiegiem a po powrocie niech się dzieje Wola Boża. Przy pomocy rodziny zgromadziłam potrzebne środki finansowe i jak dobrze pamiętam 02.07.2001 roku wsiadłam do autokaru , który , przez 28 godzin nieustannie zmierzał do Królowej Pokoju. Małgosia ustaliła, że prościej będzie jak zaczniemy zwracać się do siebie po imieniu. Ani przez chwilę nie brakowało tematów do rozmowy miałam wrażenie, że znamy się całe życie. W autokarze usłyszałam , że Matka Boża od dwudziestu lat objawia się codziennie o tej samej porze w Medjugorje. Byłam zaskoczona, że objawienia jeszcze trwają. Część uczestników pielgrzymowała kolejny raz, pozostali mieli niesamowite wiedzę na temat wydarzeń jakie miały tam miejsce. Trudno było mi zrozumieć jak to się stało, że taki osioł jak ja znalazł się w tej grupie. Długo mogłabym opowiadać o wszystkim co mnie tam spotkało ale najbardziej zapamiętałam chwilę kiedy uklękłam przed figurą i zamierzałam wyrazić swoją prośbę, która brzmiała mniej więcej tak: Sama najlepiej wiesz jak jestem chora i zagubiona jeśli mam cierpieć i umrzeć to dodaj mi sił abym godnie przez to przeszła. Za rok moja córka wychodzi za mąż i na pewno byłoby jej smutno jeżeli nie mogłabym jej w tym dniu towarzyszyć. Jeśli chcesz daj mi szansę a postaram się nie zawieść. W tej chwili z moich oczu popłynęły strumienie łez i czułam jak wraz z nimi spływa cały lęk i strach i wraca nadzieja, radość i spokój. Tego uczucia nie da się wyrazić słowami. Po powrocie udałam się na badanie kontrolne no i oczywiście miałam ustalić termin zabiegu. Badania nie potwierdziły wcześniej istniejącego guza wywołały zdziwienie lekarza i moją radość. W tej chwili zrozumiałam, dostałam szansę o która prosiłam. Matka Boża w osobie Małgosi zaprosiła mnie do siebie aby podarować mi drugie- lepsze życie, aby uleczyć moją zgubioną i skołataną duszę. Stopniowo zaczęły się prostować moje poplątane życiowe ścieżki. Od tego wydarzenia minęło prawie osiem lat i sześciokrotnie wracałam do Medjugorje. Nie skończyły się problemy w moim życiu ale zmieniło się moje podejście do nich. Wiem, że cokolwiek wydarzy się w moim życiu to Pan Bóg wie o tym i razem ze Swoją Matką jeśli z ufnością się zwrócę, zaradzi moim smutkom i cierpieniom. Każdy wyjazd przynosił kolejne pozytywne zmiany w moim życiu i mojej rodziny. Poznałam wielu przyjaciół, którzy są dla mnie Prezentami od Matki Bożej z Medjugorje. W trudnych chwilach zawsze mogę liczyć na ich modlitwę wstawienniczą i wsparcie. To niesamowite w jaki sposób Matka Niebieska potrafi odnaleźć i wyciągnąc z życiowego dołka swoje zagubione dziecko...... Do dzisiaj Małgosia jest moją serdeczną przyjaciółką i w niczym nie przeszkadza nam ta 70 kilometrowa odległość. Nie wiem jak wyglądałoby dzisiaj moje życie gdyby nasze drogi na chwilę nie spotkały się 8 lat temu. Medjugorje różni się od pozostałych Sanktuariów Maryjnych, które miałam radość odwiedzić tym , że są to miejsca gdzie Matka Boża kiedyś była a w Medjugorje CIĄGLE JEST. Nie mam najmniejszych wątpliwości co do autentyczności tych objawień. Duży wpływ na moje nawrócenie ma niewątpliwie Pani Danusia , która do Królowej Pokoju pielgrzymowała już prawie 150 razy i za każdym razem ubogaca program swoją wiedzą - czyniąc z każdej pielgrzymki - niepowtarzalne rekolekcje w drodze.Wdzięczna za odzyskany pokój i zdrowie Teresa

(źródło xwaldemar)