poniedziałek, 30 listopada 2009

Kardynał Schönborn


Kardynał Schönborn odwiedzi Medziugorje w dniach od 8 grudnia, święto Niepokalanego Poczęcia, do 4 stycznia 2010 r.( Data przyjazdu została zmieniona na 28 grudnia!) Kardynał wspiera Medziugorje od lat 80-tych. W 1989 r. kard. Ratizinger’owi powiedział: „Jeżeli Medziugorje zastałoby zamknięte, musielibyśmy również zamknąć Seminarium w Wiedniu, ponieważ większość z jego kandydatów otrzymało powołanie kapłańskie dzięki Matce Bożej z Medziugorja”. Na to kard. Ratzinger odpowiedział: „O zamknięciu Medziugorja nie ma nawet mowy!”.

W 1998 r. wyznał: „Wierzę, że słowa Matki Bożej w Kanie:
„Uczyńcie cokolwiek wam powie”, tworzą kwintesencję tego, co On mówił przez wieki. Matka pomaga Jezusowi i pragnie z całego serca i z całych sił, byśmy robili to, co On nam powie. Tego życzę społecznościom modlitewnym, powstałym w Medziugorju, w naszej Diecezji oraz Kościołowi....

Osobiście nie było mi dane być w Medziugorju, ale w pewnym sensie byłem tam wiele razy, dzięki ludziom, których spotkałem, których znam. A w ich życiu widzę owoce. Kłamałbym, mówiąc, że one nie istnieją. Wręcz przeciwnie, owoce są widoczne i konkretne, widzę je w naszej diecezji i w wielu innych miejscach

– poprzez cuda nawrócenia, cuda nadprzyrodzonego życia wiarą, cuda radości, cuda powołań, w uzdrowieniach oraz dzięki ludziom powracającym licznie do sakramentów, do spowiedzi. To nie jest
fałszywe. Dlatego, jeżeli chodzi o mnie, jako Biskup mogę jedynie obserwować owoce. Jeżeli mielibyśmy oceniać drzewo po jego owocach, jak Jezus, muszę przyznać, że to drzewo jest bardzo płodne!”.

Podczas międzynarodowych rekolekcji dla kapłanów w Ars, które odbywały się w dniach od 27.09 do 3.10.09, pod jego przewodnictwem, a w których uczestniczyło 1200 kapłanów przybyłych z 75 różnych krajów, od pierwszego dnia nie wahał się wspominać Medziugorja.

Oto słowo w słowo wypowiedź Kardynała: „Przejdźmy do Sakramentu pojednania. Św. Faustyna spowiedź nazywa „Trybunałem Miłosierdzia”. Jak to jest z tym sakramentem w naszym życiu – kapłanów i biskupów – a także w naszej posłudze duszpasterskiej? W krajach Europy, poza kilkoma wyjątkami, miałem wrażenie,
że ten sakrament przeżywa ogromny regres, a w pewnych regionach prawie znikł. Z pewnością istnieją dziś szczególne miejsca spowiedzi. Specjalnie myślę o Medziugorju. Ośmielam się to mówić, ponieważ od 28 lat stało się ono szczególnym miejscem spowiedzi. Spowiadają się tam tysiące, tysiące, tysiące osób!

 Co o tym mówi Kościół? Nawiasem mówiąc dokładne przypomnienie: Oficjalne stanowisko Konferencji Episkopatu byłej Jugosławii, a także Kongregacji Nauki Wiary jest takie: „Non constat de supernaturalitate”.
To znaczy, że nie jest możliwe stwierdzenie objawień o charakterze nadprzyrodzonym ale nie jest to wykluczone. Sprawa pozostaje otwarta. Orzeczenie Kościoła jeszcze nie zostało wygłoszone.

Są trzy możliwości: „Constat de supernaturalitate”

– stwierdza się nadprzyrodzoność;„Constat de non supernaturalitate”

– stwierdza się, że nie jest nadprzyrodzone;„Non constat de supernaturalitate”

– nie stwierdza się nadprzyrodzoności.

Na chwilę obecną Kościół się nie wypowiedział, ale mówi dwie inne rzeczy:

– Skoro Medziugorje nie jest oficjalnie zatwierdzone przez Kościół, nie można oficjalnie organizować pielgrzymek.

– Skoro jest wielu wiernych, którzy udają się do tego miejsca, to należy, zadbać o posługę duszpasterską, aby w tym pielgrzymowaniu towarzyszyła im opieka duchowa. To jest to, co się dzieje od 28 lat.

Z pewnością nasze miejsca pielgrzymkowe są miejscami szczególnej spowiedzi. To jest doświadczenie moje
i wielu braci kapłanów, którzy sprawowali posługę spowiedzi w miejscach pielgrzymek. Ale w szczególności
w Medziugorju wstrząsnęło ich doświadczenie spowiedzi”.

Te słowa zostały wypowiedziane przed zgromadzeniem plenarnym księży, zarejestrowane i rozpowszechnione przez liczne radiostacje. Wkrótce do dyspozycji wszystkich będą płyty CD i DVD z tych
rekolekcji. Ci wszyscy, którzy w ostatnich miesiącach cierpieli dla Medziugorja z powodu zamieszania wywołanego przez niektóre media, znajdą tu powód, żeby nabrać otuchy!

15 września 2009 r., w katedrze Wiedeńskiej ( zobacz nagranie) na zakończenie modlitewnego spotkania w intencji pokoju,
na które zaprosił Mariję Pavlović-Lunetti do zgromadzonych wiernych powiedział m. in.: „Jest wielkim darem, że Matka Boża pragnie być tak blisko swoich dzieci. Ona pokazała to już w wielu miejscach na świecie, a przez szereg długich lat w szczególny sposób ukazuje swoją bliskość w Medziugorju. Możemy
być wdzięczni Panu, że przez swoją Matkę tak wielu ludzi odnajduje drogę do Bożej miłości,
podziękujmy Mu więc za tak liczne nawrócenia, za to, że ludzie powracają do spowiedzi św. i wzrastają w miłości do Eucharystii.

Pojednanie w rodzinach, uwolnienie od narkotyków, uzależnień i innych zniewoleń są pragnieniami Matki Bożej. Jest wielkim znakiem naszego czasu, że Maryja tak konkretnie, w taki sposób troszczy się o swoje dzieci i przebywa między nimi… . Pokażcie co otrzymaliście i co wciąż otrzymujecie tutaj przez łaski płynące z Medziugorja. Pokażcie to i dzielcie się tym z innymi”.

We wrześniu (16–17) 2008 r. w katedrze św. Stefana gościł również Ivan Dragicević. Został przyjęty przez Kardynała podczas południowej modlitwy w jego prywatnej kaplicy. Ivan mówił o najważniejszych intencjach Matki Bożej. Spotkanie przebiegało w serdecznej atmosferze.

Wcześniej gościła tu również s. Elvira.





sobota, 28 listopada 2009

:)

piątek, 27 listopada 2009

Cudowny Medalik - 27 listopada 1830 r.


Dar samej Matki Bożej


Medalik Matki Bożej Niepokalanej, zwany popularnie "Cudownym Medalikiem" nie został wymyślony przez żadnego artystę ani świętego. "Zaprojektowała" go sama Maryja. To Ona objawiła ten medal francuskiej szarytce, świętej Katarzynie Labouré (1806-1876) 179 lat temu, w domu matczynym Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Świętego Wincentego a Paulo w Paryżu przy ulicy du Bac.

Francja przeżywała burzliwe wydarzenia rewolucji lipcowej, gdy w nocy 18 lipca 1830 r. po raz pierwszy Maryja ukazała się dwudziestoczteroletniej nowicjuszce, córce burgundzkiego chłopa - siostrze Katarzynie Laboure. Powiedziała jej: "Bóg pragnie powierzyć ci misję. Jakąż to misję Bóg może chcieć powierzyć nowicjuszce, która dopiero od kilku tygodni przebywa w klasztorze? Maryja, widząc wahanie Katarzyny, rozmawiała z nią i zachęcała Miej ufność, przychodź do stóp tego ołtarza".

Pierwsze objawienie


Katarzyna tak opowiadała swojemu spowiednikowi to, co przydarzyło się jej w nocy z 18 na 19 lipca 1830 roku: "Nadszedł dzień uroczystości Świętego Wincentego. W wigilię nasza dobra siostra Marta skierowała do nas pouczenie o nabożeństwie do Świętych, zwłaszcza do Najświętszej Maryi Panny. Już od dawna chciałam Ją zobaczyć. Zasnęłam myśląc, że Święty Wincenty uprosi mi tę łaskę. Około wpół do dwunastej w nocy usłyszałam jak ktoś mnie wołał po imieniu. Było to 4 lub 5 letnie dziecko w bieli i mówiło do mnie: "Choć do kaplicy, Najświętsza Panna czeka na ciebie". Natychmiast pomyślałam, że ktoś mnie usłyszy. Wówczas dziecko mi odpowiedziało: "Nie bój się, jest wpół do dwunastej, wszyscy śpią. Chodź, czekam na ciebie." Ubrałam się szybko i poszłam za dzieckiem. Wszędzie paliły się światła. Gdy weszłam do kaplicy, drzwi otwarły się ledwo dziecko dotknęło ich palcem. Świeczniki były zapalone jak na pasterkę. Nie widziałam jednak Najświętszej Maryi Panny. Dziecko zaprowadziło mnie do prezbiterium, tam uklękłam. Około północy dziecko powiedziało: "Oto Najświętsza Panna. Oto Ona." Usłyszałam szmer, jakby szelest jedwabnej sukienki. Piękna Pani usiadła w fotelu księdza dyrektora. Wówczas jednym skokiem znalazłam się przy Niej, u Jej stóp na stopniach ołtarza, opierając ręce na jej kolanach. Trwałam tak nie wiem jak długo" - opowiadała Katarzyna. Z dalszych relacji wiemy, że objawienie trwało około dwóch godzin.

Drugie objawienie

Do drugiego objawienia doszło 27 listopada 1830 roku: "Była sobota przed pierwszą niedzielą Adwentu, godzina 17.30. W czasie modlitwy po przeczytaniu tekstu rozmyślania wydało mi się, że słyszę szmer od strony chóru. Spojrzawszy w tym kierunku zauważyłam Najświętszą Pannę. Stała w jedwabnej sukni w kolorze jutrzenki. Stopy jej spoczywały na kuli, której widziałam zaledwie połowę, w rękach wzniesionych na wysokości piersi trzymała lekko kulę, oczy wzniesione ku niebu. Jej postać była niezwykle piękna, nie umiałabym jej opisać. Nagle zauważyłam na jej palcach pierścienie wysadzane klejnotami, z których jedne były większe, inne mniejsze. Rzucały one promienie, jedne piękniejsze od drugich. Nie potrafię wyrazić tego, czego doświadczyłam i co widziałam: piękna i niezwykłego blasku promieni. Głos wewnętrzny mówił mi: "Te promienie to symbole łask, jakie udzielam osobom, które mnie o nie proszą. Dziecko moje, lubię udzielać łask." Następnie wokół Najświętszej Panny utworzył się jakby owalny obraz, gdzie widniały słowa, wypisane złotymi literami: "O Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy". I dał się słyszeć głos: "Postaraj się o wybicie Medalika na ten wzór. Wszystkie osoby, które będą go nosić, otrzymają wiele łask. Łaski będą obfite dla tych, którzy będą go nosić z ufnością." W jednej chwili wydało mi się, że obraz się odwrócił. Zobaczyłam drugą stronę Medalika: litera "M" z krzyżem powyżej, niżej dwa serca, jedno otoczone koroną, a drugie przebite mieczem, wokół było dwanaście gwiazd."

100 milionów w 10 lat

Pragnienie spełnienia życzenia Maryi pali duszę Katarzyny. Jednak z drugiej strony ks. Aladel, spowiednik, któremu winna była posłuszeństwo, odnosi się bardzo sceptycznie do widzeń. Obawia się, że młoda siostra mogła paść ofiarą szatana, który łudzi jej zmysły, by wzbudzić w niej pychę, że została tak bardzo
wyróżniona.

Katarzyna wie jednak, że nie może zawieść Najświętszej Maryi Panny i coraz goręcej nalega, by wybito Jej Medalik. W końcu ks. Aladel powiadamia o niezwykłej wizjonerce arcybiskupa Paryża. Ten zaś z miejsca akceptuje pomysł wybicia Medalika, bowiem nie widzi w tym nic sprzecznego z wiarą.

Medalik zostaje zaprojektowany ściśle według wskazówek, które Maryja przekazała s. Katarzynie Labouré i rok po objawieniach pierwszych 1500 sztuk trafia do wiernych. Wybicie Medalika zbiegło się z epidemią cholery zbierającej tragiczne żniwo w Paryżu i okolicach. Większość z pierwszych egzemplarzy trafiło w ręce chorych.

Niedługo potem zaczęły lawinowo napływać wiadomości o niezwykłych wydarzeniach, które przypisywano działaniu Niepokalanej. 10 lat później Medalik nosiło już około 100 milionów wiernych, choć nadal nic nie wiedziano o objawieniach.

Święty Maksymilian a Cudowny Medalik


Propagatorem "Cudownego Medalika" był św. Maksymilian Maria Kolbe - kapłan i męczennik, założyciel Stowarzyszenia "Rycerstwo Niepokalanej." Kiedy św. Maksymilian za godło swego ruchu maryjnego obierał Cudowny Medalik, zdawał sobie sprawę, że wymierza potężny cios szatanowi, którego na tymże Medaliku Niepokalana miażdży swoimi stopami. Rozszerzał on ten medalik wśród katolików i wśród niewierzących. Św. Maksymilian tak pisał na temat medalika: "Jej medalik rozdawać, gdzie się tylko da: i dzieciom, by zawsze go na szyi nosiły i starszym, i młodzieży zwłaszcza, by pod Jej opieką miała dosyć sił do odparcia tylu pokus i zasadzek czyhających na nią w naszych czasach. A już tym, co do kościoła nie zaglądają, do spowiedzi boją się przyjść, z praktyk religijnych szydzą, z prawd wiary się śmieją - o tym, to już koniecznie medalik Niepokalanej ofiarować i prosić, by zechcieli go nosić, a tymczasem gorąco Niepokalaną błagać o ich nawrócenie. Dużo jest zła na świecie, ale pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego".

Minęła dziewiąta rocznica śmierci o. Slavka Barbaricia, OFM



W Medziugorju obchodzono dziewiątą rocznicę śmierci o. Slavka Barbaricia, OFM.
 O. Slavko zmarł 24 listopada 2000 r. o 15:30 po odprawieniu nabożeństwa Drogi Krzyżowej na Kriżevacu. Wielu parafian i pielgrzymów o 14:00 weszło na Kriżevac odprawiając Drogę Krzyżową, prowadzoną przez o. Vjekoslava Milićevicia, OFM. O 18:00 sprawowana była Msza św. w kościele parafialnym, którą przy koncelebrze 18 kapłanów sprawował o. Danko Perutina, OFM. W kazaniu powiedział min., że o. Slavko szczególnie umiłował Jezusa Chrystusa i Matkę Bożą oraz dodał: „O. Slavko kiedyś powiedział, że jeśli pragniemy wzrastać musimy wpajać w siebie Słowo Boże, bowiem Ono jest materiałem umacniającym naszą budowlę, dając jej prawdę i pewność. Ono jest stabilnością, która pozwala nam odsunąć ataki złego!” Przez cały dzień wielu parafian i pielgrzymów nawiedziło grób o. Slavka na miejscowym cmentarzu Kovačica.


żródło: Parafia Medziugorje

Pielgrzymka ubogich, żebraków i bezdomnych z Zagrzebia do Medziugorja



Stowarzyszenie chrześcijańskie „Kup Karmel” w dniach 17 i 18 listopada zorganizowało bezpłatną pielgrzymkę dla stu ubogich, żebraków i bezdomnych z Zagrzebia i kilku innych chorwackich miast do medziugorskiej Królowej Pokoju. Podczas pobytu w Medziugorju nawiedzili Górę Objawień, uczestniczyli w modlitwach wieczornych w kościele św. Jakuba oraz odwiedzili „Matczyną Wioskę”. Opiekunowie pielgrzymów o. Vlado Rukavina, OFM, ks. Mato Anić oraz Duško Radaković byli gośćmi radia „Mir Medziugorje”. O. Vlado powiedział, że uczestnicy są szczęśliwi, że mogli przybyć do Medziugorja, odczuć i przeżyć ciepło i pokój Medziugorja. „Praca z bezdomnymi uczy przede wszystkim prostoty, bezpośredniości i autentyczności życia. Tu nie ma masek. Pięknie jest dzielić się niewiadomą i być jej częścią. Jest wiele owoców duchowych” – powiedział ks. Mato o doświadczeniu opieki duszpasterskiej nad ubogimi, żebrakami i bezdomnymi. Stowarzyszenie chrześcijańskie „Kup Karmel w minionym roku zorganizowało pielgrzymkę motocyklistów, a od kilku lat organizuje Maraton Pokoju.


źródło: Parafia Medziugorje

środa, 25 listopada 2009

Orędzie Matki Bożej z 25 listopada 2009 r.

Orędzie, 25 listopada 2009 r. (Medziugorje)




„Drogie dzieci! W tym czasie łaski wzywam was wszystkich, byście w waszych rodzinach odnowili modlitwę. Z radością przygotujcie się na przyjście Jezusa. Dziatki, niech wasze serca będą czyste i miłe, aby miłość i ciepło popłynęły poprzez was do każdego serca, które jest daleko od Jego miłości. Dziatki, bądźcie moimi wyciągniętymi rękoma, rękoma miłości dla wszystkich zagubionych, którzy nie mają już wiary i nadziei. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

Kard. Puljić: czekamy na watykańskie wskazówki ws. Medjugorja

Przewodniczący Konferencji Biskupiej Bośni i Hercegowiny, kard. Vinko Puljić oczekuje powołania watykańskiej komisji ds. wydarzeń w Medjugorju. Miałaby ona zbadać domniemane objawienia maryjne, w tym treść ponad 30 tys. tzw. orędzi, przekazywanych przez wizjonerów od 1984 r.


Metropolita Sarajewa ma także nadzieję, że Stolica Apostolska da wskazówki dotyczące sprawowania sakramentu pokuty i Eucharystii w Medjugorju. Do tej wioski, położonej 20 km od Mostaru przybywa co roku milion pielgrzymów z całego świata.

W rozmowie z watykańską agencją Zenit kard. Puljić podkreślił, że bp Ratko Perić z Mostaru oraz Konferencja Biskupia Bośni i Hercegowiny współpracują z Kongregacją Nauki Wiary w sprawie Medjugorja. Dodał, że konferencja episkopatu czeka na ,,sugestie i propozycje sposobów postępowania" ze strony Stolicy Apostolskiej.


64-letni hierarcha przywołał oświadczenie Konferencji Episkopatu Jugosławii z 1991 r., w którym biskupi napisali, że w oparciu o rezultaty dotychczasowych badań, nie można stwierdzić, że chodzi o ,,objawienia nadprzyrodzone". Wskazali jednocześnie, że wiernym, którzy przybywają do Medjugorja należy zapewnić opiekę duszpasterską.

Kard. Puljić przyznał, że Medjugorje przyciąga pielgrzymów, a skutkiem ich modlitwy było wiele nawróceń oraz powołań do kapłaństwa i życia zakonnego. Jednak ,,gdziekolwiek człowiek modli się z wiarą, Bóg daje mu owoce swej łaski" - podkreślił metropolita Sarajewa.

żródło: Katolicka Agencja Informacyjna

"Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi?
Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, a złe drzewo wydaje złe owoce.
Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców. "(Mt 7,16-18 )

wtorek, 24 listopada 2009

List S. Emannuel Maillard +


Drogie Dzieci Medjugorja!

Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!

15 listopada 2009 r.
1 – 2 listopada Mirjana miała comiesięczne objawienie przy Błękitnym Krzyżu, u stóp Wzgórza Podbrdo. Na zakończenie objawienia przekazała następujące orędzie: orędzie


2 – Pokusa wystawiona na światło. Dusza jest ważniejsza niż ciało, przypomina nam Matka Boża… Dobrze to zrozumiała pewna moja przyjaciółka z Włoch!

Christina roztacza blask wielkiego piękna. Dobrze wyszła za mąż 12 lat temu, za człowieka, który ją kocha; ma 3 dzieci. Wierząca i gorliwa próbuje z całego swego serca żyć orędziami z Medjugorja, mianowicie comiesięczną spowiedzią. Wszystko dobrze szło aż do pewnego dnia, gdy podczas obiadu spotyka pewnego mężczyznę i nagle odczuwa do niego ogromny pociąg. Ten człowiek zaczyna zdobywać jej myśli, wyobraźnię, serce… Obejmuje całą jej istotę, to jest silniejsze od niej. Zbita z tropu prosi Boga, aby jej strzegł, tym bardziej, że dobrze wyczuwa, że ten człowiek odczuwa taki sam pociąg wobec niej. Christina nie chce zdradzić swego męża, ale boi się, że nie wytrzyma. Prosi go więc, żeby jej towarzyszył przy wyjściu, aby zapewnić jej ochronę.

Po 3 tygodniach idzie do spowiedzi. Wyznaje swoje grzechy i chociaż nie dopuściła się z tym człowiekiem cudzołóstwa, mówi księdzu o tym pociągu i w bardzo prosty sposób wyjaśnia pokusy, jakie przeżywa do granicy wytrzymałości. Ksiądz słucha jej i po udzieleniu jej kilku rad, jak dobrze walczyć i zwyciężyć, daje jej rozgrzeszenie. W chwili, gdy zostają wypowiedziane słowa rozgrzeszenia, wszystkie uczucia Christiny do tego człowieka całkowicie znikają, jak dym z papierosa poniesiony przez wiatr. Wydaje się jej, jakby wyszła z jakiegoś dziwnego filmu i skierowała kroki ku rzeczywistości. „Ale co ja w tym człowieku widziałam?” – pytała się ona. – „Nie ma w nim nic specjalnego!”. Nie widziała, co ją w nim fascynowało jeszcze kilka minut wcześniej!

„Nigdy jeszcze nie uświadomiłam sobie mocy tego sakramentu” – wyznała później. – „Uwolniło mnie zwykłe rozgrzeszenie! Zrozumiałam, że Zły nie znosi światła, on potrzebuje cienia, żeby działać i ukryć brzydotę swych czynów. Wtedy wystarczy, że wszystko wystawię na światło (Piękna lekcja pokory dla mnie!) i wyjawiam moje pokusy księdzu, żeby on mnie uwolnił!”

Dziękuję, Panie, za to zwycięstwo Światłości! Dziękuję za tę rodzinę, która uniknęła zniszczenia! Dziękuję droga Gospo, ponieważ jej tarczą zbawienia była comiesięczna spowiedź.

„Zachęcajcie ludzi, żeby się spowiadali co miesiąc, zwłaszcza w pierwsze piątki miesiąca. Comiesięczna spowiedź będzie ratunkiem dla Kościoła zachodniego”. (6.08.82)

3 – Jak pomóc Medjugorju?

Oto wezwanie z parafii: Ojciec Danko (wikary) prosi, żeby zbierać świadectwa tych, którzy otrzymali powołanie kapłańskie lub zakonne dzięki Medjugorju. To posłuży analizowaniu owoców Medjugorja podczas tych ostatnich 28 lat. Ta prośba jest bardzo ważna i stanowi wielką stawkę dla Rzymu. „Drzewo poznaje się po owocach”. Dlatego prosimy tych wszystkich, których to dotyczy, lub którzy znają osoby, których to dotyczy, żeby potraktowali ten apel bardzo poważnie i przysłali dużo odpowiedzi! Mogą być one wysłane:

- bądź mailem na adres podany przez parafię w Medjugorju ( vianney500@gmail.comThis e-mail address is being protected from spambots, you need JavaScript enabled to view it ),

- bądź pocztą: Fra Danko, Zupni Ured, 88266 Medjugorje, Bosnie Herzégovine,

- bądź do Dzieci Medjugorja - Enfants de Medjugorje, 2 avenue du Vallon, F 78450 Chavenay, France. Zwyciężymy !

Możecie napisać cały akapit lub więcej w waszym ojczystym języku. Dziękuję za dobre przedstawienie faktów, a także podanie daty waszych urodzin i aktualnego adresu oraz wszystkich potrzebnych szczegółów, które pozwoliłyby czytającej Komisji dotrzeć do was, gdyby to było konieczne.
Kwestionariusz znajduje się na stronie: http://www.medjugorje.hr/. Dziękuję!

4 – Składam Bogu dzięki za wielką rocznicę! Było to dokładnie 20 lat temu, 5 grudnia 1989 r. Podczas syberyjskiego mrozu wylądowaliśmy w Medjugorju. Ja przyjechałam już w czerwcu 1984 r., gdy wieś była jeszcze w swej pierwotnej formie i jestem szczęśliwa, że poznałam ją w tym tak szczególnym okresie, który już nigdy nie wróci. We wrześniu 1989 r. przyjechałam ponownie z dwiema siostrami, tym razem żeby zrealizować reportaż dla przeglądu Feu et Lumière.

Ledwie postawiłam stopy na tej ognistej ziemi, a już Matka Boża zaczęła mnie ścigać, jak to Ona czasami umie robić! Odczułam bardzo silne wewnętrzne wezwanie, żeby współpracować z Nią i być w Jej rękach narzędziem do realizacji Jej planów. Widziałam, że Ona potrzebowała pomocy i to mnie bolało. Chciałam rozpowszechniać Jej orędzia – perły wielkiej wartości – i pozwolić im dotrzeć do wielkiej liczby serc. Ponaglało mnie orędzie, jakie Ona dała nam wszystkim: „Bez was nie mogę pomóc światu, potrzebuję was”.

Po powrocie do Francji powiedziałam o tym wezwaniu założycielowi [Wspólnoty Błogosławieństw] i po długiej modlitwie on to zatwierdził. Później powiedział mi: „Za miesiąc wyjeżdżasz, przygotuj się! Weź ze sobą jakąś siostrę”. Tą siostrą była s. Marie Raphaël, która dużo wiedziała i która była moją drogą towarzyszką podczas pierwszego roku…

Zamieszkałyśmy w zimnym pokoiku o kilometr od kościoła, lecz byłyśmy takie szczęśliwe z tego powodu, że byłyśmy w Medjugorju! To był złoty wiek Medjugorja, gdzie nawet dla zamożnych pielgrzymów radością było przebywać tam, całkiem zwyczajnie, w niepewnych warunkach materialnych, pod płaszczem Maryi, która przychodziła każdego dnia.

Dzięki hojności św. Józefa otrzymałyśmy samochód i gdy w pokoju robiło się zbyt zimno, wchodziłyśmy do niego, żeby tam śpiewać laudesy. Ten samochód był naszym jedynym dobrem i jeździłyśmy nim do Citluka. W tym czasie, jeszcze pod rządami komunistów, towary w wielkim sklepie koło poczty były jeszcze w sferze marzeń, nie opisuję ich! Spędzałyśmy wiele czasu w górach, prosząc Matkę Bożą, żeby nam pokazała, czego od nas oczekuje, jak mamy dla Niej pracować. Ona bardzo dobrze umiała to nam pokazać, ponieważ ten okres wahania trwał bardzo krótko. Marie Raphaël powiedziała mi: „Nasycam się bezczynnością!” Słowo historyczne, które u niej już nigdy więcej nie powinno powrócić!

W ciągu tych 20 lat Pan prowadził nas krok po kroku, mimo naszych błędów i braku nawrócenia; ale entuzjazmu nigdy nam nie brakowało, ani też wdzięczności każdego dnia odnawianej z tego powodu, że mogłyśmy służyć w tym nadzwyczajnym Bożym planie, wypełnianym w Medjugorju dla zbawienia naszego niespokojnego świata.

19 marca 1990 r. (święto św. Józefa) założyłyśmy Les Enfants de Medjugorje (Dzieci Medjugorja), do których dzisiaj należycie. Droga przebyta od tamtego czasu… trzeba by o tym napisać całą książkę! Dziękuję z całego serca: wasza wierność i wasza modlitwa tak bardzo nas wspierały! I nigdy nie zdołam dosyć gorliwie podziękować Bogu za te 20 lat szczęścia i walki, bliskości Boga i krzyża. Chcę też zaśpiewać z Dawidem, królem Izraela:

„Jak odwdzięczę się Panu za wszelkie dobro, jakie mi uczynił?” (Ps. 116,12)

5 – Rok Kapłański: Oto nowa modlitwa za kapłanów, jaką możemy odmawiać podczas miesiąca. Ułożyła ją s. Faustyna Kowalska z Polski (Dzienniczek §1052).

O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha Swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie, Panie. Panie, daj nam świętych kapłanów, Ty Sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niechaj moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca to wszystko, co by mogło przyćmić świętość kapłana, bo Ty wszystko możesz.”

Droga Gospo, w tym tak ważnym Adwencie, naucz nas nosić Twego Syna Jezusa w naszych sercach tak jak Ty Go nosiłaś w Twym matczynym łonie z tą samą czujną miłością!


S. Emmanuel +

PS. 1 – Parafia zbuduje nową kapliczkę na cmentarzu za kościołem, tam gdzie spoczywa o. Slavko. Obecnie jest tam stare pomieszczenie z czasów komunistycznych, gdzie do dziś są odprawiane krótkie Msze św. w dniu pogrzebu.


PS. 2 – Krzyże zabronione? Jesteśmy dumni z Włochów, którzy nie zaakceptowali żądania Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu, żeby usunąć krzyże ze szkół! Zorganizowali protesty i zawiesili krzyże tam, gdzie ich jeszcze nie było… Francja powinna uczynić to samo!


PS. 3 – Widząca Vicka ciągle cierpi w klinice w Zagrzebiu, gdzie jej terapia wydaje się przedłużać. Nadal módlmy się za nią i z nią! Ojciec Jozo Zovko opuścił swą chorwacką wyspę i przebywa teraz w Austrii. Ma się dobrze

źródło: „Enfants de Medjugorje”
zdjęcie: Children of Medjugorje

poniedziałek, 23 listopada 2009

Wtorek 24 listopada - dziewiąta rocznica odejścia do Pana o. Slavko Barbarića


Na pytanie, kim jest człowiek i jaki jest sens ludzkiego istnienia można znaleźć wiele odpowiedzi. Odpowiedzi są bardzo różne. Wszystkie jednak można sprowadzić do dwu różnych postaw. Jedni próbują odpowiadać, analizując człowieka bez Boga, a inni przyjmują człowieka, jako najbardziej doskonałe stworzenie Boże. Dlatego dla wszystkich, którzy próbują dawać odpowiedzi na temat człowieka bez Boga, człowiek jest przypadkowym gościem tu na ziemi, który nie wie ani skąd pochodzi, ani dokąd zmierza. Taki człowiek-przypadek zostaje w końcu, tak jak przedmiot, rzucony w kosmos, lub jak zagubiony meteor błądzi w kosmosie, dopóki nie rozbije się o ścianę śmierci i zniszczenia.


 

Lecz dla nas chrześcijan każdy człowiek, czyli każdy z nas jest umiłowanym dzieckiem Bożym. Bóg stworzył nas z miłości, na swój obraz i podobieństwo i obdarzył nas śmiertelnym ciałem i nieśmiertelną duszą. Każdy człowiek poczęty jest najpierw w miłości Bożej, a potem w łonie matki. Aby po przejściu przez ziemię osiągnąć wieczną ojczyznę miłości i pokoju. Podczas, gdy ludzie analizujący człowieka bez Boga wskazują, że życie jest pozbawione sensu. To my chrześcijanie wierzymy w sens każdego życia i wszystkiego, co się dzieje. Włączając w to każdy problem i trudności, chorobę, a nawet śmierć, jako koniec drogi ziemskiej i początek nowego, wiecznego życia….

***

Dlatego tyle razy w Piśmie Świętym znajdujemy to, o czym mówi Maryja w orędziu, abyśmy nie zapominali, że nasza droga ziemska jest drogą do ojczyzny wiecznej…


Módlmy się:


Boże Ojcze wszechmogący, Stwórco świata i każdego życia ludzkiego, dziękuję Ci dzisiaj w imię Twego Syna Jezusa Chrystusa za swoje życie, za czas, który mi dałeś, za moich rodziców, braci i siostry i wszystkich ludzi, których spotykam na ziemskiej drodze. Dziękuję Ci za dary, które mi dałeś, abym dzięki nim realizował swoje życie. Ześlij na mnie Ducha Świętego, abym nigdy nie zapomniał, że moje życie jest w Twoich rękach i że po przebyciu drogi ziemskiej chcesz mnie przyjąć do Twojego wiecznego domu. Wybacz mi, gdy zapomniałem o Tobie i o swoim ostatecznym celu oraz pozwalałem, aby ten świat zatrzymał mnie na drodze albo zwiódł mnie do zmiany drogi. Wyzwól mnie od wszystkiego, co mi przeszkadza, abym stale był świadomy, że jestem wezwany do wiecznej ojczyzny. Daj mi pełną wolność i miłość, abym mógł swoje życie zrealizować zgodnie z Twoją świętą wolą. Proszę Cię w intencji wszystkich ludzi, którzy nie wiedzą, że jesteś ich dobrym Ojcem i którzy zapomnieli, jaki jest ostateczny cel – Twoje wieczne Królestwo. Wyzwól tych, którzy utracili wolność wewnętrzną i motywowani popędem i żądzą błądzą po świecie. Daj im łaskę nawrócenia. Niech nas wszystkich Twoja miłość poprowadzi drogą do wieczności, abyśmy wszyscy zamieszkali w Twojej ojczyźnie. Maryjo, niech Pan dzięki Twojemu orędownictwu da nam spokojne życie i szczęśliwy koniec. Tak niech się stanie. Amen.
 
O.Slavko Barbarić OFM


Miejsce spoczynku o.Slavko


Rozważania

Modlitwa 

„Modlitwa jest spotkaniem z Bogiem. To jest spotkanie z Ojcem, który kocha, przebacza, który jest miłosierny i troskliwy, który nie chce śmierci swoich dzieci, lecz pragnie dla nich pełni życia.



Modlitwa oznacza przyjaźń z Ojcem, z Jezusem w Duchu Świętym. Oznacza zanurzenie duszy w miłości Bożej i Bożym pokoju. To jest droga, na której człowiek modlący się odnawia siebie i staje się zdolny do życia godnego dziecka Bożego. To jest czas, gdy dusza wypełnia się siłą w walce przeciwko złu w sobie i wokół siebie. Modlitwa jest warunkiem duchowego życia, tak jak jedzenie i picie są warunkami życia cielesnego.


Pewnego razu ktoś zapytał matkę Teresę z Kalkuty, co trzeba czynić, aby lepiej się modlić. Odpowiedziała krótko i prosto: – Módl się więcej. Modlić się więcej to jest decyzja każdego z nas, a modlić się lepiej, to jest łaska dana tym, którzy modlą się więcej.


Matka Boża pragnęła, abyśmy modlili się sercem, to znaczy modlili się z miłością. Wielu ludzi skarży się, że nie mają czasu na modlitwę. Jakkolwiek chcielibyśmy się tłumaczyć, zapomnieliśmy, że czas nie jest problemem. Nie trzeba przedłużać dnia, aby znaleźć trochę czasu na modlitwę, gdyż kluczem czasu na modlitwę nie są godziny w ciągu dnia, ale miłość. Wszyscy doświadczyliśmy, że mamy czas dla tego, kto nie jest nam obojętny, a nie mamy czasu dla tego, kogo nie kochamy”.

Pokój
  
   „Prawdziwy pokój może przyjść jedynie z serca, które jest pojednane z Bogiem, które wybacza, kocha, staje się miłosierne i delikatne, które jest gotowe chronić dobro i walczyć z tym, co złe i niszczące. Dopóki gotowi jesteśmy oddawać oko za oko, ranę za ranę, grób za grób, nie może nadejść ten upragniony pokój, za którym tęsknimy. Jest wiele przyczyn, z powodu których twierdzimy, że nie możemy przebaczyć, bo rany są głębokie, a wróg jest niegodny naszego przebaczenia i miłości, ale nie możemy mieć pokoju bez wewnętrznego uzdrowienia przez przebaczenie”.


o. Slavko Barbarić OFM

niedziela, 22 listopada 2009

O. Slavko




...Choć dużo się dziś mówi o objawieniach medziugorskich, choć w kręgach kościelnych często się na ten temat milczy albo zaprzecza, to doświadczeniem pielgrzyma medziugorskiego jest radość odnaleziona w modlitwie, spowiedzi, mszy i adoracji. Tym można właśnie tłumaczyć atrakcyjność Medziugorja. Bo kto może zmusić człowieka, aby był tam, gdzie nie chce albo tam, gdzie niczego nie przeżywa?! Wszyscy, którzy łatwo atakują Medziugorje, niech tego nie czynią dlatego, że można atakować Medziugorje bez żadnej odpowiedzialności, lecz niech prowadzeni przez prawdę i miłość zadadzą sobie pytanie: może warto tam pojechać i zobaczyć samemu! (25.12.1996 r.)
                                                                                                   
                                                                   O. Slavko Barbarić OFM    
 

W dzień po śmierci o. Slavka 25 listopada 2000 r. Matka Boża powiedziała:

„Drogie dzieci! Dziś kiedy niebo w szczególny sposób jest blisko, wzywam was do modlitwy, abyście poprzez modlitwę umieścili Boga na pierwszym miejscu. Dziatki, dzisiaj jestem blisko was i błogosławię każdego z was swoim matczynym błogosławieństwem, abyście mieli siłę i miłość dla wszystkich ludzi, których spotkacie w ciągu waszego ziemskiego życia i byście mogli dawać Bożą miłość. Raduję się z wami i pragnę wam powiedzieć, że wasz brat Slavko narodził się w niebie i oręduje za wami. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie. ”

Wezwanie "Królowej Pokoju"

*

sobota, 21 listopada 2009

Matka Boża płacze w Marigliano

 Miejscowość Marigliano, w pobliżu Neapolu. Od soboty 16.12.06 (Od rozpoczęcia Nowenny przed Bożym Narodzeniem – przyp. Red) zaobserwowano, że statua Matki Bożej z Medziugorja znajdująca się przy wejściu na nowy cmentarz płacze. Jest to figura Matki Bożej Niepokalanej, taka sama, jak figura, która znajduje się w Tihaljinie, dobrze znana osobom, które pielgrzymowały do Medziugorja.

Matka Boża zaczęła płakać w dzień Niepokalanego Poczęcia (08.12.06), ale nikt nie przypuszczał, że mogą to być łzy. Po prostu oblicze Maryi oczyszczono. Nikt nic nie zauważył, aż do sobotniego popołudnia, kiedy przechodzące obok dziewczynki zobaczyły łzę wypływająca z prawego oka Matki Bożej. Lotem błyskawicy wiadomość obiegła całe miasto i okolice. Na cmentarzu zaczęli gromadzić się mieszkańcy miasta i okolic. W pierwszych godzinach popołudniowych z oczu Maryi popłynęły obfite łzy i trwało to do późnego wieczora. Łzy pozostawiły widoczny ślad na twarzy Maryi. Wielu wiernych trwało na modlitwie aż do rana. Natychmiast też zareagowały władze miasta i porządkowe. Zawiadomiony został również biskup z Noli don Beniamino De Palma, który zarządził przeniesienie Figury do kurii biskupiej, aby zbadać przypadek, ale na wieść o tym nastąpiło istne pospolite ruszenie i figura Maryi pozostała na miejscu.

Burmistrz Felice Esposito Corcione zapewnił mieszkańców, że Matka Boża pozostanie z nimi, bo tych wydarzeń nikt nie może zanegować. Do władz kościelnych należy zbadać to zjawisko i wypowiedzieć się na ten temat. Jak wiadomo, Kościół postępuje w podobnych przypadkach z wielką ostrożnością. Dzień sobotni można uznać za bardzo szczególny, podczas gdy w katedrze w Neapolu, nie wydarzył się cud św. Januarego, w Marigliano Matka Boża zaczęła płakać. Nie wiadomo, czy między tymi faktami istnieje jakieś związek, niemniej jednak zbieg okoliczności wydaje się dziwny.


Św. January, patron Neapolu zginął śmiercią męczeńską. Tradycja mówi, że po ścięciu jedna z pobożnych kobiet, obecna podczas egzekucji, zebrała do flakonika trochę jego krwi, która do dziś jest przechowywana w specjalnym relikwiarzu. Dwa razy w roku skrzepnięta krew Świętego, ożywa przechodząc w stan płynny, przy czym kolor i objętość krwi są zmienne. Badania naukowe wykazały, że jest to prawdziwa ludzka krew. Ma właściwości i zachowuje się jak tętnicza krew żyjącego człowieka. Po raz pierwszy do rozpuszczenia krwi doszło w 1389 r. podczas pierwszego publicznego wystawienia ampułek. Zjawisko powtarza się regularnie dwa razy w roku: około 19 września, czyli w rocznicę męczeńskiej śmierci Świętego i 16 grudnia, w rocznicę wybuchu Wezuwiusza w 1631 roku.

źródło: "Echo Maryi Królowej Pokoju"
więcej zdjęć: MARIGLIANO.NET

piątek, 20 listopada 2009

Dziewiąta rocznica śmierci o. Slavko Barbarića

We wtorek 24 listopada parafia Medziugorje będzie obchodzić dziewiątą rocznicę śmierci o. Slavko, który poświęcił osiemnaście lat życia na szerzenie orędzi Matki Bożej oraz troszczenie się o pielgrzymów. O. Slavko urodził się 11 marca 1946 r., do zakonu Franciszkanów wstąpił w wieku dziewiętnastu lat, zaś święcenia otrzymał w 1971 roku. Był doktorem pedagogiki religijnej i posiadał tytuł psychoterapeuty. Napisał i opublikował piętnaście książek, które zostały przetłumaczone na ponad dwadzieścia języków świata. Założył również instytucje: Wioskę Matczyną, Fundację Przyjaciół Talentów, rozpoczął Międzynarodowe Spotkania Kapłanów, Festiwal Młodzieży Mladifest, itd. Zmarł przy XVI Stacji na szczycie Góry Križevac po zakończeniu odprawiania Drogi Krzyżowej za parafian i pielgrzymów. Jego grób na miejscowym cmentarzu Kovačici stał się jednym z miejsc modlitwy w parafii Medziugorje. W dziewiątą rocznicę śmierci o. Slavko zostanie odprawiona Droga Krzyżowa na Górze Križevac o godzinie 14:00 oraz Msza Święta o godzinie 18.00 w kościele świętego Jakuba.



źródło: Parafia Medziugorje

środa, 18 listopada 2009

Kościół katolicki

Świadectwo Carmen z Meksyku

Nasz drogi przyjaciel Roberto, który przez wiele lat przywoził do Medjugorja pielgrzymów z Meksyku, ostatnio podzielił się z nami tym pięknym świadectwem. Pochodzi ono od Carmen, która mieszka w pobliżu miasta Valle Tamaulipas. W to lato pojechała ze swoją grupą do Medjugorja na rocznicę objawień.

Mówi: “Byłam niechętnie usposobiona do wyjazdu do Medjugorja, lecz moja siostra nalegała. Jak wiesz, ponad dwadzieścia lat temu wyszłam za mąż za wspaniałego mężczyznę. Dla mnie to było pierwsze małżeństwo, lecz dla niego drugie (rozwiódł się ze swoją pierwszą żoną). Od chwili zawarcia małżeństwa cierpieliśmy bardzo dużo. Byliśmy wyrzutkami rodziny. Miejscowy ksiądz z naszego miasteczka powiedział nam, że żyjemy w grzechu. Stwierdziłam, że trudno było mi uwierzyć, że to było grzeszne, skoro mój mąż pod każdym względem był cudownym i wiernym mężczyzną.


  Dwa lata temu umarł mój mąż. Poczułam się bardzo osamotniona. Moja siostra nalegała, żebym zbliżyła się do Kościoła, lecz za każdym razem, gdy próbowałam to zrobić, czułam wewnątrz siebie coś, co mnie powstrzymywało. Wstydziłam się i czułam się zraniona przez tych, którzy mnie unikali, chociaż twierdzili, że kochają Boga. Pozostałam z dala od Kościoła.

Gdy siostra poprosiła mnie, żebym towarzyszyła jej do Medjugorja, nie wywołało to u mnie zachwytu, chociaż przyjęłam możliwość zrobienia czegoś poza zwykłą rutyną. Jak pamiętasz, powiedziałam ci, że samo wspomnienie modlitwy sprawiało, że czułam się wewnętrznie chora i chociaż chciałam podróżować, to nie chciałam jechać na pielgrzymkę. Ale jadąc do Medjugorja na 20-tą rocznicę objawień stwierdziłam, że nawet w nie nie wierzyłam! Zawsze próbowałam unikać takich rzeczy, szczególnie modlitwy lub adoracji lub Mszy św., lecz ciągle zapraszałeś mnie, żebym się przyłączyła, jeśli będę miała ochotę. Chociaż miałam za złe to zapraszanie, chciałam przyłączyć się do ciebie, ponieważ wydawałeś się taki pewien tego, co mówisz o Matce Bożej. Byłeś pierwszą osobą, która nie podkreślała cudów Medjugorja, lecz raczej orędzia miłości, jakie Matka Boża ma dla nas wszystkich i to sprawiło, że poczułam się swobodnie.

Wysiadając z łodzi w Splicie miałam chorobę morską i już zdążyłam znienawidzić siebie i swoją siostrę za to, że mnie zabrała. Lecz gdy przybyłam do Medjugorja, poczułam w sercu szczególne poruszenie. Po rozmowie z tobą w autobusie, coś wewnątrz mnie powiedziało mi, żebym dała sobie szansę. Wspomniałeś, że Matka Boża przychodzi, żeby w szczególny sposób opiekować się swymi chorymi dziećmi i to było widać w twoim nawróceniu. Mówiłeś także, żebym nie szukała znaków na niebie czy w przyrodzie, lecz żebym spojrzała do wnętrza, żebym otworzyła swe serce na te cztery dni, gdy będę w Medjugorju. Tak bardzo chciałam to uczynić. Gdy pokazałeś wzgórze objawień, poczułam, jak coś w mym wnętrzu przynagla mnie do wejścia na górę. Nawet jeśli nienawidziłam wspinania się na wzgórza, weszłam z naszą grupą, odmawiając różaniec (którego ponownie się nauczyłam!) Na szczycie odczułam pragnienie, żeby być sama, więc poszłam do drewnianego krzyża, poza miejscem, gdzie siedziała grupa i tam pozostałam.

Zagłębiłam się w sobie, pragnąc dowiedzieć się, czy mój mąż poszedł do nieba. Był dobrym człowiekiem, a ja modliłam się za niego. Gdy byłam gotowa odejść, odwróciłam się, żeby spojrzeć na ciebie i na grupę, ale odeszliście. Wtedy z przerażeniem zaczęłam szukać kogoś, kto by mi pomógł znaleźć drogę do zejścia. Zaczęłam chodzić i wtedy zobaczyłam tego księdza i spytałam go, czy nie mówi po hiszpańsku. Ku memu zdziwieniu powiedział, że tak, więc spytałam go, która droga prowadzi w dół wzgórza. Spytał mnie, dlaczego odchodzę, a ja powiedziałam, że już zobaczyłam to miejsce. On mi powiedział, że nie jestem tu, żeby zobaczyć, lecz żeby się modlić, ponieważ jest to jedyny sposób, w jaki naprawdę mogę zobaczyć oczyma swego serca. Nie czułam się wobec niego skrępowana i w odpowiedzi rzekłam, że się również modliłam. Lecz on odpowiedział mi, że muszę modlić się więcej. Wtedy uświadomiłam sobie, że rozmawiam z księdzem po hiszpańsku! Byłam szczęśliwa, że mogę rozmawiać z kimś oprócz księdza, który przyjechał z naszą grupą, ponieważ wstydziłam się wyjawić mu swoje myśli. Pamiętam także, że powiedziałeś mi, żebym modliła się do Matki Bożej, żeby Ona umieściła w moim życiu świętego księdza, żeby mi pomógł uporządkować moje uczucia i otworzyć moje serce. Więc pomyślałam sobie: “Szybko odpowiedziała na moje wołanie!”

Spytałam tego księdza, czy mogę z nim porozmawiać o sobie i wtedy zaczęłam mu mówić o swoich wątpliwościach, o życiu, mężu, dzieciach i podróży do Medjugorja. Opisałam mu swoje głębokie pragnienie zbliżenia się do Eucharystii i opowiedziałam o lęku, że to grzech, że wyszłam za człowieka rozwiedzionego. Wytłumaczyłam mu, że kochałam tego człowieka. To było ciekawe, ponieważ ja mówiłam i mówiłam, a on słuchał z niewiarygodną uwagą, nigdy nie przerywając. Gdy skończyłam, on spojrzał w moje oczy spojrzeniem, którego nigdy nie zapomnę, głębokim spojrzeniem, które było współczujące i pełne miłości, miłości kogoś, kto jest po to tylko, żeby pomóc. Następnie mówił o ważności sakramentu pojednania i jaki to jest dla nas niewiarygodny dar i o tym, jak Jezus wyciąga ręce, żeby objąć nimi wszystkie nasze grzechy i uzdrowić nasze serca. Przypomniał mi pewne wydarzenia z Ewangelii takie, jak uzdrowienie chromego i przebaczenie Marii Magdalenie. Spytałam go, czy wierzy w objawienia. Powiedział, że matka zawsze będzie szukać swoich dzieci, szczególnie, gdy są chore. A ludzkość jest teraz chora, utraciła wiarę, lecz jeśli się modlimy i pościmy i żyjemy zgodnie z Ewangelią, to zacznie się piękny świat. Powiedział mi, że potrzeba nam wiary, a dzięki modlitwie wiara się umocni.

Zaczęliśmy schodzić ze wzgórza w kierunku ulicy, a po chwili uświadomiłam sobie, że opowiedziałam mu historię całego swojego życia i że muszę poprosić go o błogosławieństwo i przebaczenie grzechów. Spojrzał na mnie i położył rękę na mojej głowie. Powiedział mi, żebym poszła i poszukała spowiedzi u księdza, spowiedzi sakramentalnej. Spytałam go, czy może mi udzielić rozgrzeszenia, a on mi odpowiedział, że my tylko rozmawialiśmy, ale że powinnam pójść do spowiedzi przed Mszą św. podczas różańca. Powiedział mi, że powinnam poszukać księdza w drugich drzwiach za konfesjonałami.

Tego popołudnia wzięłam różaniec, który mi dałeś i poszłam prosto do konfesjonału, o którym mi powiedział ksiądz, mając nadzieję, że go tam znajdę. Lecz ku memu zdziwieniu znalazłam księdza z Argentyny (tak sądzę) i otrzymałam sakrament pojednania. Dla mojego serca było to jak balsam! Naprawdę mogłam odczuć uleczenie wszystkich moich ran. Odczułam znaczenie przynależności do Boga i Jezusa i zaczęłam płakać i płakać. Był to już czas Komunii św., gdy przestałam płakać i po raz pierwszy od ponad 20 lat otrzymałam Eucharystię, ten błogosławiony pokarm! Pamiętam historię o mannie z nieba i rzeczywiście chodziłam po pustyni bez tego cudownego pokarmu!

Tego wieczora gdy spacerowałam z tobą, opowiadając ci o tym cudownym wydarzeniu, ujrzałam na małym znaczku obrazek księdza, z którym tego dnia rozmawiałam na wzgórzu. Wskazałam na niego i powiedziałam ci, że to był ten ksiądz, o którym ci mówiłam. Pamiętam, że miałeś dziwny wyraz twarzy, lecz nie mówiąc ani słowa znalazłeś wymówkę udając, że oglądasz w sklepie jakieś medale. Widziałam, że zwilgotniały ci oczy.
Teraz rozumiem, że nie chciałeś mi powiedzieć, kim był ten ksiądz. Lecz siostra powiedziała mi, że to był ojciec Slavko, święty ksiądz, który umarł w listopadzie. Dziękuję, że nie komentowałeś tego w tym czasie, ponieważ nie zrozumiałabym. Teraz mogę iść w świat mówiąc o niewiarygodnej miłości, jaką otrzymałam od mojego Pana, Jezusa i o niewiarygodnym darze, jaki Matka Boża dała mi na rocznicę swych objawień!

Teraz modlę się i poszczę i uczęszczam na codzienną Mszę św. W żaden sposób nie mogę opuścić Eucharystii po tym wszystkim, jak opuszczałam ją przez tak wiele lat. Chcę nadrobić te stracone lata. Modlę się, żebyś nadal mógł przynosić Medjugorje i Matkę Bożą wielu ludziom takim jak ja, którzy chodzą w ciemnościach. Modlę się za swoją matkę, która odeszła 10 lat temu. Była bardzo pobożną kobietą i gdy spytałam ją, dlaczego tak wiele się modli, po prostu powiedziała, że któregoś dnia zrozumiem. Naprawdę rozumiem, jej modlitwy przyniosły mi światło 10 lat później. Teraz rozumiem wartość wszystkich moich modlitw. Każdego drugiego dnia miesiąca wstaję o 4.00 rano, żeby modlić się z Mirjaną i Matką Bożą za niewierzących. Modlę się za tych wszystkich, którzy mają nie uporządkowane serca, a szczególnie za tych, którzy właśnie teraz prowadzą wojnę. Jestem pewna, że jeśli będziemy pościć i modlić się, to oni się nawrócą i rzeczywiście zatriumfuje Serce Matki Bożej i Najświętsze Serce Jezusa.

Przekaż innym moje doświadczenie, jeśli sprawiłoby to coś dobrego. I dzięki.”

niedziela, 15 listopada 2009

Dr Johannes Mikl, autor pieśni "Gospa, Majka moja", odwiedził Medziugorje

Dr Johannes Mikl, lekarz kardiolog z Austrii, autor bardzo często śpiewanej w medziugorskim kościele parafialnym pieśni „Gospa, Majka moja”, niedawno odwiedził Medziugorje. W wywiadzie dla stacji radiowej „Mir” Medjugorje, dr Mikl opowiedział, w jakich okolicznościach dowiedział się o Medziugorju w 1983 roku i jak wkrótce potem przybył na to miejsce pielgrzymkowe wraz z dwoma przyjaciółmi. „Medziugorje wiele znaczy dla mnie, muszę tutaj być przynajmniej raz w roku, aby wzmocnić się w wierze i odczuć miłość Jezusa i Maryi. Tutaj oczyszczam moje serce, tutaj czynię nowy start w życiu. Zawsze po powrocie do domu czuję, że otrzymałem moc od Jezusa i Maryi” - mówi dr Johannes Mikl, który dzieli się swoim doświadczeniem Medziugorja z każdym, kogo spotyka, czy to w chorobie, czy w zdrowiu. Kiedy wspomnieliśmy, jak to było, gdy napisał pieśń „Gospa, Majka moja" tylko skromnie powiedział, że jest ona owocem orędzi Matki Bożej i rzeczywiście jest to dar Matki Bożej dla niego, dla parafii i dla świata.

żródło: Parafia Medziugorje




Gospa, Majka moja,
Kraljica mira
Gospa, Majka moja,
Kraljica mira
Gospa, Majka moja, Gospa, Majka moja, Ti
Gospa, Majka moja, Gospa, Majka moja, Ti

Gospa Majka moja...



Maryja, Matką moją...

RÓŻANIEC JAKO EGZORCYZM

Około 1981 roku ks. bp Zbigniew Kraszewski* po powrocie z Rzymu opowiedział na Jasnej Górze członkom Kapłańskiego Ruchu Maryjnego, co następuje:

Na prywatnej audiencji dla Polaków Jan Paweł II pochwalił Ruch za to, że wszyscy (także świeccy, na wieczernikach - chórem) mówią egzorcyzm Leona XIII, zaczynający się od modlitwy do św. Michała Archanioła**. Po chwili jednak wyjął z kieszeni swój różaniec i pokazując obecnym powiedział: `Ale przecież to jest egzorcyzm przeciwko wszystkim złym duchom, dostępny także dla świeckich!" Widząc zaskoczenie na twarzach, dodał: `Żebyście nie mieli wątpliwości, to ja w tej chwili nadaję Różańcowi moc egzorcyzmu". Usłyszawszy to stwierdziliśmy my, zebrani na Jasnej Górze w Sali Różańcowej: `Przecież właśnie od dnia wypowiedzenia przez Papieża tych słów - od kilku miesięcy - Różaniec stał się strasznie męczącą modlitwą! Musieliśmy toczyć walkę z rozproszeniami, z sennością oraz z innymi przeszkodami, jak nigdy dotąd!"

Jak się wydaje, aby Różaniec w pełni był egzorcyzmem, powinniśmy wypełnić przynajmniej trzy warunki: zaangażować w tę walkę swój rozum, swoją wolę, jak też mieć mocne przekonanie, że ta broń jest zawsze skuteczna. Inaczej mówiąc: mamy mieć świadomość walki oraz mocną wolę pokonania Przeciwnika (szatan znaczy właśnie przeciwnik), jak też wielką ufność w moc Boga i w Jego zwycięstwo, choćby owoce tego zwycięstwa miały pozostać dla nas na razie tajemnicą... rozważania różańcowe


*Śp. ks.bp Zbigniew Józef Kraszewski
Przez wszystkie lata pozostał wierny swemu biskupiemu zawołaniu ‘Maryja zwycięża”. Był jednym z tych biskupów którzy byli w Medziugorje.









**Modlitwa papieża Leona XIII


Święty Michale Archaniele!
Wspomagaj nas w walce,
a przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź naszą obroną.
Oby go Bóg pogromić raczył, pokornie o to prosimy,
a Ty, Wodzu niebieskich zastępów, szatana i inne duchy złe,
które na zgubę dusz ludzkich po tym świecie krążą,
mocą Bożą strąć do piekła.

Amen.