wtorek, 14 września 2010

List s. Emmanuel z 12 września 2010r.

12 września 2010 r.
Drogie Dzieci Medjugorja!   

Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!

1 – 2 września 2010 r., Mirjana, otoczona przez wielki tłum złożony przede wszystkim z pielgrzymów włoskich, miała comiesięczne objawienie przy Błękitnym Krzyżu! Po objawieniu przekazała nam następujące orędzie:

„Drogie dzieci! Jestem przy was, ponieważ pragnę pomagać wam pokonywać doświadczenia, jakie stawia przed wami ten czas oczyszczenia. Moje dzieci, jednym z nich jest nieprzebaczanie i nieproszenie o przebaczenie. Każdy grzech rani miłość i oddala od niej – a miłością jest mój Syn! Dlatego, drogie dzieci, jeśli chcecie iść krok w krok ze mną ku pokojowi miłości Bożej, musicie nauczyć się przebaczać i prosić o przebaczenie. Dziękuję wam.”

2 – Dominik i Festiwal Młodych.
3 sierpnia miało miejsce zadziwiające zdarzenie. Przed mówieniem o tym chciałam przeprowadzić poważne dochodzenie na Słowacji u rodziców Dominika. Podaję więc fakty (artykuły w internecie niosą błędy).

Tego lata na Festiwal Młodych przybył z przyjaciółmi w swoim wieku młody 16-letni Słowak, Dominik Juros, z katolickiej rodziny ze wsi Hran. W poprzednich miesiącach Dominik przeżył okres wewnętrznego kryzysu, związanego zwłaszcza z wiarą. Nie chciał więcej służyć do Mszy św. i odmawiał udziału we wspólnej modlitwie z rodzicami. Nawet jeśli ci młodzi przybyli z pielgrzymką, trzeba przyznać, że w ogóle nie interesowali się Festiwalem ani Bogiem. Raczej zachowywali się jak turyści na wakacjach.

3 sierpnia w Medjugorju był wyjątkowy upał. Grupa, zamiast brać udział w programie festiwalu, postanowiła pójść z Janko, swoim liderem, wykąpać się do wodospadów Kravica. Dominik wślizgnął się do mroźnej wody. Płynął na głębokości 3 czy 4 metrów, ale kilka razy udało mu się wypłynąć. Nikt nie zauważył, że on się topił, ludzie myśleli, że to była zabawa. Dziesięć minut później Janko zaniepokoił się, ponieważ nie widział, żeby on się wynurzał. Popłynął do miejsca, gdzie go widział. Z pomocą kilku osób udało mu się wyciągnąć Dominika z wody. Ale jego serce się zatrzymało. Potrzeba było 15 do 20 minut reanimacji, żeby znowu zaczęło bić, ale na drodze do Mostaru zatrzymało się ponownie. Jego płuca już nie funkcjonowały. W szpitalu więc wprowadzono Dominika w stan narkozy. Jego organy zostały podłączone do aparatów.

Nazajutrz jego rodzice pośpieszyli do Mostaru. Wszyscy młodzi na festiwalu gorąco się modlili za niego i powstał piękny łańcuch miłości trwający w dzień i w nocy! Nawet przyjaciele Dominika z autokaru nagle przejęci bojaźnią Bożą zaczęli się modlić. Wszyscy poszli do spowiedzi i uczestniczyli we Mszy św. z wielką gorliwością.

Od 5 sierpnia, otoczony rodziną i wielką ilością modlitwy, Dominik okazał nieoczekiwane oznaki „obecności”. Chociaż nieświadomy, kilka razy uścisnął dłoń swej matki lub wylewał łzy. (Jego matka poświęciła go Matce Bożej od chwili jego poczęcia). Przebudził się 7 sierpnia i jego organy ponownie zaczęły działać. Jego pierwszą reakcją był płacz i błaganie rodziców o przebaczenie. Uścisnął dłoń swej matki i prosił, żeby modliła się z nim, dużo się modliła. Chciał wyspowiadać się z grzechów (sprowadzono księdza). Potem został przetransportowany na Słowację, do szpitala i tam zaczął na nowo chodzić i swobodnie mówić. Cztery tygodnie później wrócił do szkoły. Jego słowacki lekarz dzisiaj mówi, że jego powrót do zdrowia jest zaskakujący.

Dominik opowiedziała o kilku interesujących aspektach swego doświadczenia. Na przykład: gdy ratowali go nieprzytomnego po topieniu się, on „widział” swych rodziców na Słowacji, którzy właśnie siedzieli przed telewizorem i wiedział, co robili i gdzie szli! 8 sierpnia, według osób obecnych i według jego własnych słów, Dominika ogarnęła pewna hiperwrażliwość, połączona z bardzo silnymi walkami wewnętrznymi. Miał wówczas niezwykłą percepcję.

Mówił, że gdy był pomiędzy życiem a śmiercią, czuł się zagrożony przez demony, „ponure sylwetki”, obecne w szpitalu, niektóre obok jego drzwi, a inne siejące zamęt w jego pokoju i oskarżające go. Te sylwetki ciągle próbowały przeszkadzać w modlitwie jego matki, która przebywała u jego wezgłowia. Ale twarz Dominika rozjaśniła się, gdy zauważył obecność pewnej osoby pełnej światła, pokoju i radości; pomyślał, że to jest Matka Boża. Gdy ktoś wchodził do jego pokoju z wodą, wiedział, że jest to woda święcona i myślał: „Och, woda święcona, ona mi pomoże!” Mówił, że mógł chwytać modlitwy swych bliskich i widział je jako spokojne, pozytywne, bardzo pomocne i pełne światła.

Widział czyściec, widział dwóch młodych (z miasta blisko jego miasta), którzy tam cierpieli. Widział, że przy pomocy benzyny spalili samochód i że zabili się w wypadku. Widział aniołów, cudowne istoty całe białe z pięknymi twarzami. Mówi, że widział Jezusa twarzą w twarz i że Jezus ma oczy nadzwyczaj piękne. Gdy rodzina odmawiała koronkę do Bożego Miłosierdzia u jego wezgłowia, spytał: „Czy czujecie ten cudowny zapach?” „Jaki zapach?” - spytała go matka. „Krew Jezusa! Ona ma cudowny zapach!” - odpowiedział.
Muszę pominąć wiele szczegółów...
Dominik często powtarzał, że musimy kochać jedni drugich i przebaczać sobie wzajemnie; że to, co jest w życiu najważniejsze to miłość. Z naciskiem prosił członków swej rodziny, aby traktowali się z większą miłością, nawet w sprawach najmniejszych, żeby zawsze sobie przebaczali i nikogo nie uważali za wroga. Jednocześnie żałował, że zespół medyczny uratował mu życie!

Nie przesłuchiwałam zespołu medycznego w Mostarze. Jest prawdą, że po kilku minutach przebywania pod wodą mózg zostaje uszkodzony z powodu braku tlenu. W przypadku Dominika, tylko Bóg wie, czy pod względem medycznym chodzi o fakt cudowny czy też nie. Mało ważne! To, co wydaje mi się wspaniałe w tym zdarzeniu, które miało miejsce, gdy 40.000 młodych obecnych na festiwalu modliło się w Medjugorju, to jest to, że Pan posłużył się tym przeżywającym kryzys nastolatkiem, żeby wszyscy jego przyjaciele (a także inni jego bliscy) uklękli i wyspowiadali się (to nie był luksus!) i zwrócili się do Boga. Ponadto, tych spośród nich, którzy sprawy ziemskie stawiali na pierwszym miejscu swego życia i myśleli, że obejdą się bez Boga, doświadczenie Dominika otworzyło na inny świat, na inne wartości i przypomniało im najbardziej istotne w życiu przykazanie dane przez Jezusa: „Miłujcie się wzajemnie jak Ja was umiłowałem!”

Dominik więcej sobie nie przypomina, lecz w jego życiu odczuwa się skutki łaski: jest to młody człowiek, który dziś głęboko się modli, który z zapałem przeżywa swą wiarę chętnie łącząc się z rodziną. Ukazuje wielką cześć wobec krzyża Jezusa i wobec Matki Bożej. Wszyscy jego bliscy dziękują za to, co uczyniło mu Miłosierdzie Boże. Nawet dziadek, były uparty przeciwnik Medjugorja, chce teraz tam się udać na pielgrzymkę. Magnificat!

3 – Przebaczenie? Niemożliwe! Orędzie z 2 września wszystkich nas zaskoczyło. Ale jak przebaczać, jeśli mój małżonek mnie bije, oszukuje, zdradza i czyni moje życie niemożliwym? Jak przebaczyć człowiekowi, który zgwałcił moje dziecko? Mojej synowej, która sprawiła, ze mój syn stracił wiarę i nie chce mi powierzyć dzieci? Memu bratu, który ukradł mój spadek? Moim dzieciom, które mnie porzuciły po tym, co dla nich zrobiłam? Jak przebaczyć mojej siostrze, która zniszczyła moją reputację? Temu uwodzicielowi, który doprowadził moją córkę do samobójstwa?

Niemożliwe! Jednak Jezus uczy nas mówić w Ojcze nasz: „Odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
Na szczęście to, co jest niemożliwe dla człowieka, jest możliwe dla Boga. Więc jedynym rozwiązaniem jest mówić Jezusowi: „Mi się to nie uda, moja rana zbyt krwawi! Ale Ty, Jezu, który jesteś tylko Miłością i Miłosierdziem, włóż w moje serce Twoje własne przebaczenie dla tej osoby, proszę Cię o to!” Wtedy prosty fakt szczerej prośby o to skierowanej do Jezusa już jest przebaczeniem. Nawet jeśli dochodzą do nas jeszcze resztki gniewu, nienawiści lub gwałtowności spowodowane naszą zranioną naturą ludzką, dusza cudownie posuwa się do przodu, Bóg widzi naszą dobrą wolę i robi resztę!

„Drogie dzieci, jeśli chcecie iść krok w krok ze mną ku pokojowi miłości Bożej, musicie nauczyć się przebaczać i prosić o przebaczenie”. To orędzie nie zostałoby nam dane, jeśliby nasza Matka Niebieska – która przebaczyła nam to, że zabiliśmy Jej Syna – nie miałaby nam do zakomunikowania o tonach łask przebaczenia... Chwyćmy je! Zdecydujmy się działać od dzisiaj!

Droga Gospo, 15 września obchodzimy święto Matki Bożej Bolesnej. Ty znasz i uczestniczysz w naszym bólu! Wylej na nasze rany Twój balsam pokoju i naucz nas przebaczać!

Siostra Emmanuel +

źródło: Children of Medjugorje