sobota, 13 listopada 2010

Pragnęłam być pod płaszczem Matki Bożej.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Moje imię zakonne to Samuela, na chrzcie dostałam imię Alena. Do Bośni przyjechałam ponad 9 lat temu, w domu zostawiając rodziców i trzy siostry. Ta podróż była moją pierwszą zagraniczną wyprawą poza Słowacje, gdzie się urodziłam. Pragnęłam być trochę bardziej „ pod płaszczem Matki Bożej”. Wcześniej wiedziałam o Błogosławionej Dziewicy tylko, że jest Matką Jezusa, że w kościele odmawia się różaniec i że jest ona czczona na Słowacji, jako Matka Boleści.

Pierwszy raz o Medjugorje usłyszałam od mojego kierownika duchowego i przyjaciela, Franciszka. Powiedział, że Medjugorje to miejsce modlitwy i pokoju. Kiedy usłyszałam słowo „pokój” od razu wiedziałam, że musze tam pojechać.

Do Medjugorje przybyłam z grupą pielgrzymów ze Słowacji. Nie wierzyłam, że podczas 5-6 dniowej pielgrzymki uzyskam upragniony przeze mnie pokój, dlatego chciałam zostać w Medjugorje przynajmniej 2-3 miesiące. Trudno mi to wytłumaczyć, ale faktycznie ogarnęło mnie uczucie głębokiego wewnętrznego pokoju. Prosiłam ojca Slavko Barbarića o wstawiennictwo.

Myślę, że zrozumiecie, kiedy powiem, że młodemu człowiekowi nie potrzeba wiele czasu żeby podjąć decyzję podążania za pragnieniem serca. On po prostu oddaje siebie opiece i prowadzeniu Bożemu, ponieważ wierzy, że jest to jedyna droga, którą może podążać za Panem. Moim zdaniem starszej osobie jest trudniej odpowiedzieć na nieoczekiwane wezwanie Boga i podążać za swoimi marzeniami. Trudniej jej wyrzec się tego, co posiada, do czego doszła, w porównaniu z młodym człowiekiem, który nie ma wiele i który niewiele jeszcze osiągnął.

Tak, więc mi nie było ciężko podjąć decyzji o dłuższym pobycie w Medjugorie. Przez dwa miesiące mieszkałam we wspólnocie Oaza Pokoju. Czas tam spędzony był czasem ogromnej łaski. Każdego dnia mogłam uczestniczyć we Mszy Świętej, mogłam modlić się na Górze Objawień albo Kriżevacu. Mogłam szukać woli Bożej, co do mojego życia. W Medjugorje spotkałam też siostry franciszkanki pracujące przy parafii. Ich życie bardzo mnie pociągało, a jednocześnie sprawiało, że byłam rozbita: z jednej strony była chęć życia zakonnego, z drugiej strony zbliżał się czas mojego powrotu do domu. Poszłam, na więc na grób Ojca Slavko i zaczęłam się modlić: ojcze Slavko czuję, że Maryja przygotowała tutaj coś dla mnie. Pomóż mi ją zrozumieć. Jeżeli Maryja chce mnie tutaj musi znaleźć dla mnie miejsce, gdzie będę mogła się zatrzymać, żeby poznać lepiej siostry Franciszkanki. Wracając z cmentarza spotkałam moją przyjaciółkę Tereskę. Powiedziała mi, że jedna rodzina potrzebuje pomocy do opieki nad dziećmi. Ta rodzina spodziewała się dziesiątego dziecka. Kiedy poszłam do ich domu, ojciec rodziny zawołał: „Każdego ranka widywałem cie w kościele na mszy, i prosiłem Boga: czy ta dziewczyna nie mogłaby pomóc mojej żonie przy dzieciach.” 

W ten sposób działa Boża Opatrzność!!! W czasie pobytu w tej rodzinie uczyłam się wiele o sobie i poznawałam siostry. W końcu postanowiłam wstąpić do zakonu. Jestem wdzięczna siostrom za przyjęcie mnie.
s.Samuela

Obecnie mieszkam w klasztorze w Mostarze gdzie studiuję Teologię na Uniwersytecie. Za dziewięć miesięcy składam śluby wieczyste, dlatego proszę o modlitwę. Młodym pragnę powiedzieć: „ Nie bójcie się, jeśli czujecie wewnętrzne wezwanie do poświęcenia swojego życia Bogu.” „Nie lękaj się.” „Chodź i zobacz” mówił Jezus. Niektórzy powiedzą: “Tobie jest prosto, ty już znalazłaś swoje miejsce”. Ale ja chcę wam powiedzieć, że powołanie zakonne to nie miejsce docelowe, to tylko jena z dróg wiodących do prawdziwego, jedynego celu, jakim jest niebo.

s.Samuela Muchowa

Źródło: „Voice Medjugorje” listopad 2010.

Tłumaczenie z języka angielskiego: Agnieszka

PS. Dziękuję Agnieszko!