środa, 27 kwietnia 2011

List s. Emmanuel z 18 kwietnia 2011 r.

18 kwietnia 2011 r.
Drogie Dzieci Medjugorja!
Niech będzie pochwalony Jezus i Maryja!
1 – 2 kwietnia 2011 r. Mirjana, otoczona ogromnym tłumem, który pokrył Podbrdo, miała comiesięczne objawienie przy Błękitnym Krzyżu. Po objawieniu przekazała nam następujące orędzie: zobacz orędzie
Matka Boża jeszcze raz zachęciła nas do modlitwy za naszych pasterzy. Powiedziała: „Oni mają szczególne miejsce w moim sercu, oni reprezentują mojego Syna”.
2 – Pełna podziwu wracam z długiej podróży do południowo-wschodniej Azji. Oto kilka trochę szybkich migawek …
W Kota Kinabalu (Malezja), podczas odmawiania (śpiewem) Koronki do Miłosierdzia Bożego, jeden z uczestników, który dotąd widział tylko rozmazany obraz, zaczął wyraźnie widzieć i ta wyrazistość w ciągu dnia powiększała się. Dzięki Jezu!
W Kuching (Malezja) nasza przyjaciółka Maria została zaalarmowana przez bardzo zaniepokojonego kolegę z pracy, ojca rodziny, którego dziecko urodziło się przedwcześnie, w 7. miesiącu. Otóż dziecko miało zostać poddane niebezpiecznej operacji, ponieważ miało wodę w mózgu (hydrocefalia). Maria zdecydowała, że pójdzie pomodlić się za dziecko i wzięła ze sobą płatki róży pobłogosławione przez Matkę Bożą z Medjugorja. Rodzice dziecka są anglikanami, ale zgodzili się na tę modlitwę. Maria powiedziała ojcu, żeby położył płatki na głowę dziecka i odmówił jedno „Zdrowaś Mario”, modlitwę, którą znał. Nazajutrz, w dzień operacji, została ona odwołana, ponieważ płyn zupełnie sam zniknął. Lekarz NIE wyjaśnił, dlaczego. Dzięki, Maryjo!
W Dżakarcie (Indonezja) pewne małżeństwo przyszło posłuchać orędzi z Medjugorja w czasie jednego z naszych spotkań i przyprowadziło na nie swoją córkę. Gdy tłumaczyłam, jak szatan dziś subtelnie działa wśród ludzi przez pewne praktyki okultystyczne, na przykład narzucając im noszenie amuletów, talizmanów lub innych przedmiotów rozpowszechnianych przez wróżki (udające osoby dobroczynne), dziewczyna poczuła, że chodzi o nią. Istotnie, miała na szyi przedmiot, jaki pewna osoba poradziła jej nosić „na szczęście” mówiąc: „Uwaga, nigdy tego NIE zdejmuj, ponieważ jeśli to zdejmiesz, spotka cię nieszczęście!” Jej rodzice, uprzedzeni przez nią po spotkaniu, prosili ją, żeby zdjęła ten przedmiot, ale dziewczyna zbyt się bała i płakała. Jednakże postanowiła oddać to księdzu, który był tam obecny. Tego samego wieczora wysłała do swoich rodziców wiadomość, żeby im podziękować, ponieważ od czasu, jak została pozbawiona tego przedmiotu, doświadczała wewnętrznego pokoju w takim stopniu, jak jeszcze nigdy w tym życiu; całe jej ciało zostało uwolnione z ciężkiego ucisku, jakiego wcześniej doznawała na poziomie kręgosłupa i głowy. Tym razem płakała z radości i zbliżyła się do Jezusa! Lęk zniknął. Dzięki Jezu!
W Chinach odwiedziłam sierocińce prowadzone przez katolickie siostry i szczególnie poruszył mnie jeden z nich na północy kraju. Wszystkie te siostry są młode. Ich praca polega na odnajdywaniu porzuconych niemowląt i opiekowaniu się nimi. Istotnie, zgodnie z chińskim prawem rodziny mają prawo do tylko jednego dziecka (w rzadkich przypadkach dwojga); więc gdy to dziecko urodziło się upośledzone, to pewne rodziny chcą mieć drugie, a dziecko chore kładą po kryjomu przed drzwiami sióstr. Ten sierociniec składa się z tylu sióstr, co dzieci i jest tyle zgłoszeń do postulatu, ile jest sióstr... Niektóre dzieci bardzo cierpią. Nie jest trudno zobaczyć w nich twarz niewinnego i ukrzyżowanego Jezusa.
Zbliżając się do Wielkiego Piątku dziękuję Bogu, że w taki sposób okazał mi Swojego Syna w agonii, a także wielkość misji tych sióstr, które opiekują się Nim z takim oddaniem i miłością. One znają wartość cierpienia ofiarowanego Ojcu wraz z cierpieniem Chrystusa, a ich życia JEST jak ciągła Msza św. Tam, gdzie istota ludzka nie jest rozważana w aspekcie jej wieczności, lecz wyceniana według jej wydajności ziemskiej, te siostry są świetlistym znakiem, słońcem, które rozświetla Chiny. W tym Wielkim Tygodniu niech zainspiruje nas ich przykład i niech wspiera je nasza pokorna modlitwa! Pewnego dnia, w wiecznej światłości Boga, ze zdziwieniem zobaczymy, którzy z nas byli najpiękniejsi na tej ziemi i jakie podziękowania jesteśmy winni za ukrytą ofiarę tych małych współodkupicieli, pogardzanych i odrzuconych przez świat.
3 – „On żyje! On jest prawdziwy!”
W Singapurze odnalazłam przyjaciela, którego pewnego dnia spotkałam w Medjugorju, ojca Michała Lima, „księdza niemowlę” (nazywanego tak, ponieważ został wyświęcony w poprzednim miesiącu) i który mówi piękne świadectwo. Pochodzenia chińskiego, chociaż urodzony w Singapurze, buddysta, nic nie wiedział o wierze chrześcijańskiej i trzymał się od niej z daleka. Jego starsza siostra, Violetta, ciężko zachorowała podczas dorastania; musiała być poddana wielu bolesnym operacjom, z których jedna o mało jej nie zabiła, a jej stan się tylko pogarszał. Przygwożdżona do wózka inwalidzkiego była przyczyną wielu trosk dla swej rodziny, która nie była w stanie jej pomóc.
W czerwcu 1995 r. Róża (katoliczka) poradziła Michałowi, żeby zaprowadził swą siostrę do kościoła, gdzie przygotowywano się do modlitwy o uzdrowienie w stylu charyzmatycznym. Michał zaakceptował to, ponieważ był gotów wszystkiego spróbować, żeby pomóc swej siostrze. Podczas modlitwy czuł się niewygodnie, wszystko to wydawało mu się dziwne, a nawet śmieszne. Ludzie modlili się jedni za drugich, podnosili ręce bez skrępowania, głośno błogosławili Boga, to było dla niego dziwne. Pytał samego siebie, gdzie on trafił!
Wtedy Róża powiedziała do niego, żeby prosił Jezusa, aby przez księdza wysłał Ducha Świętego, żeby uzdrowił Violettę. Michał nic nie rozumiał z tych słów. Ale po raz pierwszy zwrócił się do Jezusa i powiedział do Niego: „Spraw, żeby chodziła, a uwierzę w Ciebie!” Ksiądz podszedł i modlił się za Violettę; potem powiedział do niej: „Teraz wstań!” Wtedy Michał zdumiony wytrzeszczył oczy: zobaczył, jak Violetta wstaje, potem idzie, potem biega po kościele! Do głębi poruszony mówił zdumiony: “My goodness! He is alive! He is real!“ („Nie do wiary! On żyje! On jest prawdziwy!”) Zaczął płakać i płakać... Tego dnia jego życie całkowicie się zachwiało. Chciwie szukał tego wszystkiego, co istniało w katolicyzmie. Odkrył Pismo św. i pożerał je przez niecałe 60 dni, od A do Z. Nie mógł się do niego oderwać, codziennie czytał je godzinami, jak spragniony, który w końcu znalazł żywą wodę, żeby ugasić pragnienie, nie może oderwać od niej wzroku. Tak jego dusza była spragniona Boga Żywego!
Oczywiście ta historia nie skończyła się, ale mogę powiedzieć, że po tym wydarzeniu ochrzciła się cała rodzina. Michał został przyjęty do seminarium w wieku 38 lat. Został wyświęcony na księdza 25 marca bieżącego roku, na święto Zwiastowania. Do swoich parafian powiedział: „Potrzebowałem 35 lat, żeby znaleźć Boga, ale wy otrzymaliście Go od urodzenia! I wy chcecie się go pozbyć? Posłuchajcie mnie: Nie porzucajcie Go nigdy!”
Tak, Jezus jest żywy! Na Wielkanoc będziemy świętować naszą radość z tego, że mamy takiego Boga, nie uczynionego ręką ludzką i niezdolnego zbawiać, lecz rzeczywistego, naprawdę żyjącego; a Jego Imię jest Miłość! Jego Imię jest „Bóg zbawia”, Jeszua!
4 – Wspomnienie liturgiczne błogosławionego Jana Pawła II będzie obchodzone 22 października w diecezjach rzymskich i w Polsce, zgodnie z dekretem Kongregacji ds. Kultu Bożego. Ten dzień to dzień jego intronizacji, 6 dni po wyborze na papieża 16 października 1978 r.
Nie zapominajmy, że to on, Jan Paweł II, dał nam siostrę Faustynę i jej cudowne orędzie! Nowenna do Miłosierdzia Bożego zaczyna się w Wielki Piątek, a kończy się w niedzielę po Wielkanocy, w Święto Miłosierdzia Bożego. Nie przegapcie tej okazji! Wielkich błogosławieństw dla naszych czasów obiecał Jezus tej świętej! (Patrz PS. 2)
Droga Gospo, przez pełne miłości współczucie uczestniczyłaś w cierpieniach Twojego Syna Jezusa i w radościach Jego Zmartwychwstania. Otwórz nasze serca na Jego Miłość, żeby w tym Triduum Paschalnym nie pukał na próżno do naszych drzwi, lecz odnalazł w nas Swoich prawdziwych przyjaciół.
Siostra Emmanuel +