czwartek, 8 marca 2012

…Maryja podniosła mnie z upadku by Jezus mógł mnie mocno przytulić!....

"...Wzywam was, moje dzieci, pomóżcie mi waszymi modlitwami, abym mogła przygarnąć jak najwięcej serc do mojego Niepokalanego Serca. Szatan jest silny i z całej mocy chce przyciągnąć jak najwięcej osób do siebie i do grzechu. Czyha więc, aby wykorzystać każdy moment. Proszę was, drogie dzieci, módlcie się i pomóżcie Mi, abym mogła wam pomóc..." (Matka Boża w Medziugorje 25 maj 1995 r)
Pewnego dnia oglądając telewizję trafiłam na program o Medjugorje a dokładniej na świadectwo Wieśka. Nie jestem w stanie powiedzieć, co się wtedy ze mną stało, ale odczuwałam pragnienie pojechania tam. Jednak temat Medjugoria był dla mnie tematem tabu, nie wiedziałam skąd ani z kim jechać. I tak pragnienie powoli przygasało, aż prawie zapomniałam. Nie czekając długo :) Matka Boża „upomniała” się o mnie stawiając na mej drodze pewną kobietę. Podczas rozmowy z panią M….. okazało się, że jeździ ona do Medjugorie, a zapisy na pielgrzymkę zbiera kobieta mieszkająca kilka domów ode mnie. Nie zastanawiając się ani chwili zapisałam siebie i moją wówczas 4-letnią córkę. Jednak zły nie zostawił mnie w spokoju. Pojawiły się obawy, co do wyjazdu i strach. Strach o życie, o to, co się może tam wydarzyć. Moje życie nie było idealne. A Szatan, jako bardzo inteligentna istota, ma swoje metody i odpowiednie techniki, którymi doprowadza człowieka do coraz cięższych grzechów. Grzech gonił grzech i to zły mi próbował uświadomić. Próbował wmówić mi, że Bóg mnie nie kocha. Dlatego pierwszą rzeczą, jaka zrobiłam po przyjeździe była spowiedź święta. Z konfesjonału wyszłam ze łzami na policzkach, ale były to łzy szczęścia i ogromna radość przyszywała moją duszę.

Dwa dni później podczas Adoracji Najświętszego Sakramentu moja córka spytała mnie czyje ręce są nad Panem Jezusem? Było to dla mnie dziwne gdyż jeden z Franciszkanów owszem był tam i modlił się, ale klęczał za ołtarzem i nie miał dłoni podniesionych do góry. Powiedziałam córce, że tam nie ma żadnych rąk. Ale ona uparcie powtarzała pytając czyje są te dłonie??? I wskazała na monstrancje. Obok nas znajdowały się osoby z Polski zaczęły patrzyć w tym kierunku i się uśmiechać. Nie pozostało mi nic innego w tym momencie jak powiedzieć córce, że są to dłonie Pana Jezusa. Tego wieczoru działy się ze mną dziwne rzeczy. Najpierw w trakcie pacierza poczułam jak bym unosiła się do góry, nie wiem czy ja czy moja dusza. Ale było to wspaniałe uczucie. Nazajutrz mieliśmy pójść na górę Kriżevac, i wtedy zaczął się dla mnie koszmar! Okropne lęki! I ten ciągły głos powtarzający żebym nie szła, bo zginę !!! Spadniesz, kto się zajmie twoim dzieckiem !!!! Zaczęłam się modlić, lecz zły nie dawał za wygraną do momentu, gdy nie padły słowa żeby zostawił mnie w spokoju ja należę do Jezusa i Maryi. Jeśli taka jest wola Jezusa to tak się stanie. Jemu zawierzam moje życie. Lęki gdzieś znikły i ten głos też a ja spokojnie zasnęłam. Po tamtym wydarzeniu w Oazie Spokoju zawierzyłam Matce Bożej całą moją rodzinę i siebie samą. Od tego dnia wszystko zaczęło się zmieniać w moim życiu na lepsze. Dziękując Maryi za doznane łaski prosiłam by pozwoliła mi przyjechać jeszcze raz. A ona wyciągnęła Swą dłoń w moją stronę. I rok później znów byłam w Medjugorie. Nawet nie przypuszczałam, co dla mnie Pan przygotował. W czasie modlitwy o uzdrowienie duszy i ciała ryczałam jak bóbr. Na drugi dzień w główne uroczystości 30 rocznicy objawień ubrałyśmy się z córką odświętnie i poszłyśmy na nabożeństwo. Przy tak ogromnej liczbie ludzi ciężko było się gdziekolwiek wcisnąć, więc stanęłyśmy na schodkach obok konfesjonałów. Lecz mój wzrok ciągle padał na grupę znajomych, z którymi przyjechałam, a była miedzy nimi kobieta ze swą rodziną, dzięki której dowiedziałam się i przyjechałam do Medjugorje. Coś ciągnęło mnie do nich. Wzięłam córkę na ręce i przepychałam się do nich przez tłum. W trakcie Mszy Świętej zły zaczął manifestować swoją obecność.

„BĄDZCIE TRZEŹWI, CZUWAJCIE. PRZECIWNIK WASZ, DIABEŁ, JAK LEW RYCZĄCY KRĄŻY, SZUKAJĄC, KOGO POŻREĆ. MOCNI W WIERZE PRZECIWSTAWCIE SIĘ JEMU. (1P5, 8-9)

 

Za każdym razem, kiedy zaczął ryczeć na niebie tworzył się z chmur smok lub wąż. Starałam się nie zwracać na to uwagi i skupić się na modlitwie. Po mszy świętej w trakcie modlitwy o uzdrowienie duszy i ciała prosiłam Pana Jezusa by mnie dotknął, pobłogosławił. I jakież było moje zdziwienie, gdy poczułam dłonie na głowie. Spokój, radość i miłość przepełniały mnie całą. Pan dał mi spoczynek w Duchu Świętym. Zrozumiałam, że Jezus chciał ukoić mą dusze, przemienić moje życie. I zaprowadził mnie do znajomych żeby moja córka nie bała się o mnie w trakcie spoczynku. Od tamtej pory często odczuwam Jego obecność. Pan mnie ciągle dotyka i przypomina jak bardzo mnie kocha!!! Pan jest przy mnie podnosi mnie, kiedy upadam. Jezus ma wobec mnie jakiś plan jeszcze nie wiem, jaki ale nie moja wola, lecz Jego niech się stanie! Każdego dnia otwiera mi oczy jak wiele jest zła i jak wiele trzeba miłości i miłosierdzia. Chciałabym też, abyście pamiętali, że jedyną ucieczką przed wszelkiego rodzaju złem jest Jezus Chrystus i sakramenty święte, a zwłaszcza sakrament pojednania i Eucharystii.

PAMIETAJ JEZUS I MARYJA CIĘ KOCHAJĄ !!! ONI ZAWSZE SĄ PRZY TOBIE PRAGNĄ CIĘ PROWADZIC W KAZDEJ CHWILI TWEGO ŻYCIA !!! NIE DAJ SIĘ ZWIEŚĆ SZATANOWI !!!!

Ewa

PS Dziękuje za piękne świadectwo