sobota, 14 grudnia 2013

Pobratymstwo


 
Orędzie z  25  listopada 2013.
Drogie dzieci! Dziś wzywam was do modlitwy. Dzieci, otwórzcie drzwi swojego serca na głęboką modlitwę, modlitwę sercem, a wtedy Wszechmogący będzie mógł oddziaływać na waszą wolność  i zacznie się wasze nawrócenie. Wasza wiara stanie się mocna, wy zaś całym sercem będziecie mogli powiedzieć: Bóg mój i wszystko moje. Zrozumiecie, że tutaj na ziemi wszystko jest przemijające. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.

Droga rodzino modlitewna,
                to pełne mocy orędzie rzuca światło na cel i sens istnienia naszego ruchu modlitewnego. Zostało nam podarowane na zakończenie Roku Wiary. Jest kwintesencją tego wszystkiego co przez ten czas  słyszeliśmy w Kościele. Mówi  o rzeczach ważnych – o naszym nawróceniu i wierze, która czyni cuda. Zostało nam dane na początku adwentu, nowego roku liturgicznego i stanowi wskazanie jak prawdziwie przygotować się na przyjście i spotkanie z Panem. Niech w procesie otwierania się naszego serca i  jego przemiany towarzyszy nam doświadczenie Kościoła. Co dla nas dzisiaj znaczy: „Otwórzcie drzwi swojego serca...” ?

                Kościół stawia przed nami znaną postać, która na sobie mocno doświadczyła przemiany serca. To  Tomasz, apostoł. Obyśmy i my za świętym Tomaszem  potrafili szczerze wyznać: „ Pan mój i Bóg mój!” (J. 20,28). Nawrócony apostoł po dotknięciu  ran Chrystusa otworzył wreszcie serce przed Zmartwychwstałym Panem. Jezusowi łatwiej było wejść do pokoju przez zamknięte drzwi niż dotrzeć do serca apostoła Tomasza.  Gdy Jezus powtórnie ukazał się zgromadzonym  na modlitwie apostołom, wspólnota modliła się za Tomasza, a w tym spotkaniu rozpoznajemy owoc modlitwy wspólnotowej. Wiara Tomasza znajduje swój wyraz w modlitwie, a modlitwa wspólnoty w wierze. Otwarte serce Tomasza wyznaje wiarę. To spotkanie i to doświadczenie stanie się dla Tomasza źródłem mocy, która zaowocuje jego męczeńską śmiercią. Przyglądnijmy się z kolei innemu świadkowi i apostołowi Jezusa – świętemu Franciszkowi z Asyżu. Podczas spotkania Jezus napełnia serce Franciszka tak wielką miłością, że od tamtej pory biedaczyna z Asyżu  mógł obdarzać miłością Bożą każdego napotkanego człowieka  i wszystko stworzenie. „Bóg mój i wszystko moje”, powtarzał święty Franciszek. To Ukrzyżowany Jezus otworzył serce Franciszka, przemieniając je w serce kochające i wrażliwe, darzące łaską i błogosławieństwem ludzi i stworzenia. Franciszek staje się ikoną Jezusa.

                Co więc dla nas oznaczają słowa Matki Bożej: „ Dzieci, otwórzcie drzwi swojego serca na głęboką modlitwę, modlitwę sercem... ? Zgodnie z nauczaniem Jezusa to znaczy, żebyśmy nie modlili się jak poganie. Kościół Święty mówi, że to Duch Święty modli się w naszym sercu, a więc modlitwa jest darem Bożym, my zaś powinniśmy otworzyć się  na ten dar. To grzech zamyka nasze serce i czyni je niezdolnym do modlitwy. Chodzi tu szczególnie o grzech nienawiści i pychy, który sprzeciwia się miłości Bożej.  Modlitwa w takim stanie ducha jest modlitwą faryzejską,  ku własnemu zadowoleniu. Taka modlitwa nie dociera przed Oblicze Pana, nie dotyka Jego Serca. Modlitwa płynąca z serca napełnionego nienawiścią jest pozbawiona mocy i nie może przywołać Bożego imienia, bo Bóg jest miłością. Dlatego przed modlitwą warto wejrzeć w swoje serce, a za grzechy pychy i braku miłości wzbudzić w sobie szczery żal. Następnie trzeba wybaczyć wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób nas dotknęli, obrazili, zranili. Trzeba też pokornie prosić o wybaczenie te osoby, wobec których postąpiliśmy niesprawiedliwie i komu uczyniliśmy choćby najmniejszą krzywdę. Tylko pokorne i skruszone serce, serce kochające, może otworzyć się na Boga i jego łaskę. Tylko z otwartego serca  może popłynąć modlitwa, która ma moc nawrócenia.

                Istnieją źródła, z których wypływa trująca i zanieczyszczona woda. Płynąc jako rzeka, na całej swej długości, jest bezużyteczna a wręcz szkodliwa dla ludzi i zwierząt, czyli istnieje woda nie nadająca się do użytku.  Zawiera rozpuszczone minerały i inne szkodliwe związki. Tworzy się najczęściej już w  podziemnych ciekach wodnych,  które wybijając na powierzchnię już od samego źródła nie nadają się do wykorzystania. Istnieją też akweny wodne zanieczyszczone  z winy człowieka. Znane są przypadki zatrucia przybrzeżnych wód przez przemysł chemiczny. Z czasem te zanieczyszczenia powodują całkowitą degradację środowiska.

                Podobnie dzieje się z ludzkim sercem. Ono jest  świątynią, w którym spotykamy się z Bogiem i  doświadczmy Jego obecności. Kiedy serce jest zatrute złem, nienawiścią, zawiścią, pożądliwością, pychą, nie jest zdolne do ofiarowania czystej i pokornej modlitwy, którą Bóg wysłuchuje. Kiedy nasze serce otworzy się na modlitwę i trwa na niej wytrwale, nasza pycha, nienawiść, małoduszność i egoizm stają się ciężarem, którego człowiek stara się pozbyć. Szuka wtedy sakramentu spowiedzi, który uzdrawia, daje przebaczenie i namaszcza duszę pokojem. Wtedy dopiero w duszy pojawia się obraz  kochającego Jezusa Chrystusa.  Potrzeba spowiedzi istnieje w każdym człowieku, by móc za świętym Tomaszem i świętym Franciszkiem Powiedzieć: "Bóg mój i wszystko moje!”. Żyjąc w przyjaźni z Jezusem, mamy wszystko. Ta nasza  podróż  w głąb swojego serca, nie jest błądzeniem po labiryncie, lecz szansą na poznanie siebie, owocującą wiarą i miłością. W taki oto sposób, przez sakramenty i modlitwę, Bóg udziela nam łask, uzdrawia i oczyszcza serce, prowadzi ku nawróceniu i uświęceniu całego życia. Z grzesznika czyni świętego, a z renegata osobę nawróconą.

                Człowiek nawrócony jest w pełni świadomy, że wszystko na tym świecie przemija. Mając tę świadomość  jest w stanie dostrzec właściwą hierarchię wartości według zamysłu samego Boga. Wtedy widzi, że Panem wszelkiego stworzenia jest Bóg i to On powinien  być na pierwszym miejscu, bo wtedy wszystko inne jest na swoim miejscu. Wyzwolone ludzkie serce dostrzega wtedy prawdziwe wartości i poznaje miarę wszystkiego wobec wszystkiego, co stworzone. Nie pozwoli się zniewolić innym stworzeniom, ani tym bardziej rzeczom. Przykro patrzeć na osoby, które stają się więźniami własnych grzechów i słabości. Oni bowiem nie słyszą i nie widzą Boga Stworzyciela, nie są w stanie rozpoznać  Prawdy i Miłości. Jesteśmy świadkami rozpadu państw, upadku rządów,  bankructw, kryzysów systemów monetarnych, katastrof naturalnych i wielu innych negatywnych zjawisk. Jesteśmy świadkami niemocy ludzi i kruchości ludzkich dzieł. Bądźmy więc mądrzy przed szkodą.

                To orędzie jest nam dane na początku Adwentu, bo choć wszystko przemija, ON nadchodzi. Przygotujmy więc Jemu drogę przez modlitwę i dobre uczynki, abyśmy gdy przyjdzie i zapuka, otworzyli  z radością drzwi  swojego serca.

W tym miesiącu będziemy modlić się w następujących intencjach:

1. Za nasze rodziny, aby stały się prawdziwie domowym Kościołem, w którym mieszka Bóg. O świętość rodziny i poszanowanie przez ich członków niedzieli poprzez udział we Mszy świętej. O łaskę rodzicielstwa dla młodych małżeństw.

2. Za chrześcijan, którzy  poddali się hedonizmowi, którzy sukces materialny i korzystanie z uciech życia uznali za swój najważniejszy cel, niszcząc rodzinę i swój naród.

3. Za kapłanów, biskupów, osoby konsekrowane, aby w świętym czasie Adwentu Pan Bóg otworzył ich serca i dusze, by pokazywali Pana, który przychodzi i przygotowali wiernych do Świąt Bożego Narodzenia w duchu prawdy.
PS Tłumaczenie z języka chorwackiego. Dziękuję