niedziela, 12 lipca 2015

Medziugorje: Otulony Miłością! (1)

Bolesne Serce Matki

Jest rok 2002 rok wydaje się jak każdy inny. Praca – dom. W niedziele do kościoła, bo tak byłem nauczony, ale nic więcej. Pamiętam jak w dzień powszedni wypadało święto kościelne, długo się upewniałem czy, aby na pewno muszę iść. W tym jedyna rzecz, która mnie jakoś bardziej poruszała… do teraz nie wiem, dlaczego, był Licheń. Wysyłałem drobne datki na budowę świątyni i czytałem listy od ks. Makulskiego ( kustosza i budowniczego Sanktuarium w Licheniu).
Bardzo mnie dotknęły słowa, które Matka Boża powiedziała, że powstanie tam piękna Świątynia! Jak nie wybudują jej ludzie to przyśle Aniołów.

To był dla mnie trudny czas. Mój tata od wielu lat bardzo pił… To, co przeżywa rodzina może zrozumieć tylko ten, kto sam tego doświadczył. Pewnego razu w czasie rekolekcji, jedna Pani zadała mi pytanie: Do Kogo łatwiej mi się modlić do Boga Ojca czy do Matki Bożej? Myślę, że miała rację, że często nasze doświadczenie z rodzicami kształtują nasze spojrzenie na Boga. Często jeździłem do lasu, bardzo to lubiłem. Siedziałem pod leśną kapliczką, lub zanosiłem polne kwiaty pod figurkę Matki Bożej. Pewnego razu wiedząc, że jestem sam w lesie, krzyczałem do Boga:, Jeśli Jesteś to proszę pomóż mi, bo ja już nie mam siły!

Medziugorje

Przepraszam, że tak piszę chaotycznie..  W niedługim czasie moja mama z siostrzeńcem chodziła śpiewać Majówki przy figurze Matki Bożej. Jak się później okazało ta figura była przywieziona z Medziugorja.
Na zakończenie miesiąca maja dostali od tych Państwa książkę: ks. P. Zorzy Drogie dzieci. Dziękuję, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.
W czasie czytania tej książki zrodziło się we mnie ogromne pragnienie aby tam pojechać! Nigdy nie lubiłem nigdzie jeździć, a tu nagle taka decyzja. W domu i znajomi bardzo się dziwili,  szczególnie tym, że właśnie tam chcę jechać. Przecież tam jest wojna!.
Było mi wszystko jedno, z kim i jak byle jak najszybciej tam być. Często mówię, że jak Matka Boża zaprasza to i wszystko organizuje! Tak było i w moim przypadku. Zacząłem szukać pielgrzymki od diecezjalnego biura. Tam się dowiedziałem, że jada dopiero na jesieni w ramach pielgrzymki do Sanktuariów Europy. Po daremnych poszukiwaniach, za namowa mamy zadzwoniłem jeszcze raz do Diecezjalnego Biura. Tym razem odebrał inny ksiądz. Powiedział mi, że choć sami teraz nie jadą to poda mi numer do Pani, która organizuje tam wyjazdy. Zadzwoniłem i okazało się, że jedzie i ma wolne miejsce. Nie tylko, że jedzie, to w terminie, na, który miałem planowany na początku roku urlop. Jakby tego było mało, mogłem się umówić z kierowcą, aby mnie zabrał praktycznie z pod domu!...Cdn.